niedziela, 22 grudnia 2013

Libster Awards 2

Zostałam po raz drugi nominowana do LA :)

Moje odpowiedzi:
1. Do jakich fandomów należysz ? Directioners
2. Jak masz na imię, i czy je lubisz ? Natalia. Tak.
3. Jakie masz hobby? Uwielbiam rysować, pisać bajki, słuchać muzyki.
4. Kim byś chciała zostać w przyszłości ? Chciałabym podróżować i wydać książkę dla dzieci.
5. Miasto marzeń ? Tokio <3
6. Masz zwierzątko ? Mojego ukochanego psiaka :) ♥
7. Twoje największe marzenie ? To wydanie książki i spędzenie czasu z 1D.
8. Jak rozumiesz słowo Przyjaźń ? Szczerość, zaufanie, zrozumienie, wsparcie.
9. Twoja ulubiona piosenka ? Same Love.
10. Samotność, czy towarzystwo ? Co preferujesz ? Zdecydowanie towarzystwo, chociaż uwielbiam dni, w których mogę zamknąć się w pokoju, przemyśleć wszystko, zrelaksować się.
11. Jak myślisz, egoizm chorobą 21 wieku ? Podkreślę, że nie wszyscy ludzie są tacy. Znajdą się osoby, dla których nie liczy się własne dobro. I oby było ich jak najwięcej.

< Potem dodam nominowane blogi przeze mnie i moje pytania>

sobota, 21 grudnia 2013

Rozdział XVI

- Stój Payne! - usłyszałem za sobą krzyki przyjaciela,na które nie zareagowałem.Szybkim krokiem wszedłem do auta i zajmując wygodne miejsce ruszyłem naciskając na pedał gazu z całą siłą.

*oczami Zayn'a*
- Idiota - jęknąłem pod nosem i uderzyłem w metalowe drzwi auta.
Jedyne co mogłem zrobić to pojechać za nim i dopilnować żeby nie zabił Parker'a. Liam ma wyrok w zawieszeniu i nawet zwykłe pobicie, zgłoszone na policje, może zniszczyć mu życie. Nielegalne bójki też mogą się do tego przyczynić, ale Luke organizuje je w miejscach, gdzie ludzie nie przesiadują. Payne tłumaczy sobie, że to praca jak każda inna. 
Pomimo tego, że też uwielbiałem adrenalinę nie mogłem pozwolić przyjacielowi na spieprzenie sobie przyszłości. Z piskiem opon ruszyłem spod bloku niejakiej Natalie. 


*oczami Liam'a*
Zatrzymałem się pod domem Parker'a i jak oparzony wybiegłem z auta, trzaskając drzwiami. Wbiegłem przez otwarte okno balkonowe do wnętrza mieszkania. Drake siedział na sofie ze swoją nową dziewczyną.
- Ty sukinsynie! - rzuciłem, gdy ujrzałem jego postać.
- Czego chcesz?! - krzyknął zdenerwowany brunet, wstając z mebla i wskazując dziewczynie, żeby wyszła.
- Czego ja chce? Czego Ty chcesz! 
- Nigdy od Ciebie nic nie chciałem, z wyjątkiem tej Twojej małej. Czekaj jak ona miała? - zaczął okrążając mnie - Amy, tak? Piękne imię należące do pięknej dziewczyny. Szkoda, że jej już z nami nie ma - powiedział kpiąco i z entuzjazmem opadł na skórzany fotel.
- Nie przyszedłem gadać z Tobą o Amy.
- Wiem, nie była Ciebie warta. To czego chcesz?
- To! - jęknąłem rzucając w jego dłonie telefon Naty.
- Ah, tak. Natalie. Twoja ukochana. Jak to jest, że to Ty zawsze zdobywasz najlepsze suki w mieście?
- Nie nazywaj jej tak! - krzyknąłem i rzuciłem się na Parker'a.
Spadliśmy na podłogę, okładałem go pięściami. Chłopak zawsze był gorszy w walce ode mnie, ale manipulował ludźmi. 
- Zostaw go! Liam! Zostaw! - usłyszałem krzyki Zayn'a.
Malik chwycił mnie za ramiona i pociągnął w swoją stronę, po czym przyparł do ściany.
- Stary, masz wyrok w zawiasach, wiesz jak to się może skończyć - powiedział.
- Puść mnie - jęknąłem, a chłopak to zrobił.
Przejechałem dłonią pod nosem wiedząc, że leci mi z niego krew.
- Jedziemy - rozkazał mulat.
- Widzimy się na policji, Payne - usłyszałem za sobą szydzący głos Drake'a.
- Zabije Cię. Nie dziś, nie jutro. Ale kiedyś tak - szepnąłem pod nosem, ściskając pięść.
Wyszliśmy przed dom, a kumpel dał mi chusteczki abym mógł wytrzeć ściekającą po mojej twarzy krew.


Zayn przyjechał za mną pod blok Natalie. Po chwili bez zamienionego słowa znaleźliśmy się pod drzwiami mieszkania. Wiedziałem, że przyjaciel jest na mnie wściekły, ale nie chciałem przyznać się do swojego błędu.
- Liam? Gdzie byłeś? - zdołałem usłyszeć dźwięk głosu Naty, gdy ta wychyliła się, w za dużej koszulce Batmana, zza dębowych drzwi sypialni - Co Ci się stało? - jęknęła, a je zaspane oczy szeroko się otworzyły.
Podbiegła do mnie i przyglądała się mojej posiniaczonej twarzy.
- Później Ci opowiem, kochanie - odparłem szczęśliwie i dodałem - Pójdę się wykąpać, zostań z Zayn'em - powiedziałem, po czym przytuliłem wystraszoną dziewczynę, jednocześnie spoglądając błagalnie na przyjaciela, aby ten ominął temat dzisiejszej szarpaniny;skinął głową na tak.
Udałem się do łazienki, zostawiając ich samych.


*oczami Natalie*
- Zayn - powiedział brunet, z którym zostawił mnie Liam.
- Natalie - uśmiechnęłam się i uścisnęłam rękę, którą wysunął w moją stronę - Miło mi Cię poznać. Herbatę? - zaproponowałam, wskazując aby udał się za mną do kuchni.
- Tak, proszę. 
Weszliśmy do kuchni, a ja nalałam nam do kubków herbaty z dzbanka. Odłożyłam naczynia na stół i dosiadłam się do chłopaka. 
- Powiesz mi co się stało? - spytałam upijając łyk płynu.
Udawałam spokojną, chociaż w środku gotowałam się z niewiedzy.
- Nie powinienem Ci o tym mówić, ale nie byłbym szczery w stosunku do Ciebie. Liam mówił Ci cokolwiek o swoim życiu?
- Wiem o domu dziecka, o Luke'u...
- Luke. No właśnie. On organizuje bójki,a Payne bierze w nich udział. Są nielegalne. 
- Dlaczego? - spytałam zszokowana.
- Powiem Ci prosto z mostu. Liam imprezuje.
- To raczej nic strasznego, też imprezowałam.
- Nie rozumiesz, Liam ćpa.
Zdziwiłam się kolejny raz. Nie spodziewałam się. 
- O czym rozmawiacie? - spytał Li, który właśnie wszedł do pomieszczenia. 
- O koncercie - powiedziałam, wiedząc, że Zayn zrobił na przeciw szatynowi mówiąc mi o wszystkim.
- Tak, żałuje, że nie byłem - odparł mulat, kiwając głową na znak podziękowania - Muszę już iść, dobranoc.
Chłopak wstał, aby pożegnać się z nami i opuścił moje mieszkanie.


Położyliśmy się spać. 
- Powiesz mi co się stało? - spytałam przysuwając się do chłopaka jeszcze bliżej.
- Wygłupialiśmy się z Zayn'em, i niestety zbyt mocno mnie uderzył - skłamał.
- Głuptasy - jęknęłam udając, że wierze.
- Śpij, księżniczko - odparł i ucałował mnie w czoło.

_______________________________________________________________________________
Tak jak obiecałam rozdział się pojawił dzisiaj. I od tej pory nowy będzie pojawiał się w sobotę.
+ Organizuje KONKURS ŚWIĄTECZNY ! 
+ Odwiedźcie zakładkę INFORMOWANI!
+ Komentujcie, głosujcie i dodawajcie do obserwujących :)


sobota, 14 grudnia 2013

Rozdział XV

- Liam? Co byś zrobił, gdybym powiedziała Ci, że cię kocham? - spytałam ściszając głos i nerwowo bawiąc się wstążkami od pluszaka.
- Powiedziałbym, że ja Ciebie też.
Po słowach chłopakach czułam, że zalewam się rumieńcem, a serce nabiera szybszego rytmu. Denerwowałam się. Może to dlatego, że uczucie, którym zaczęłam dążyć Liam'a jest szczere i silne. Nigdy nie czułam czegoś podobnego. Wiedziałam, że to jest wyjątkowe.


Przysunęłam się do szatyna i lekko musnęłam jego usta, po czym chwyciłam jego dłoń i zaczęłam się jej przyglądać. 
- Pasują do siebie - powiedziałam, gdy nasze palce się złączyły.
- Tak jak Ty do mnie - odparł i szczerze się uśmiechnął, co odwzajemniałam.

Your handsfits in mine like it's made just for me
But bear this in mind it was meant to be.


Delikatnie opadłam na tors chłopaka. 
- Gdzie Leon? - spytał ze śmiechem w głosie.
- Tam - wskazałam na przeciwległą ławkę, na której siedział pluszak i uśmiechnęłam się.
- Podasz go? 
Sięgnęłam po zabawkę i podałam ją szatynowi.
- Ma Twoje oczy - zachichotał przyglądając się.
- Głupek.
- Będę dla niego najlepszym tatą - powiedział, a młyńskie koło zatrzymało się, abyśmy mogli je opuścić.
- Powiedzmy, że wierzę - oparłam, po czym schodząc z nóg chłopaka wysiadłam z wagoniku.
Liam zrobił to samo i już po chwili znajdowaliśmy się w centrum wesołego miasteczka. 
- Gdzie teraz?
- Leo mówi, że chcę na ślizgawkę.
- Dorośnij - zachichotałam - Jesteśmy za starzy na nią, nie wpuszczą nas.
- Chodź - jęknął i pociągnął mnie w stronę atrakcji. 


Siedziałam na wysokiej ślizgawce. Myliłam się. Mężczyzna wpuścił nas, bo jest znajomym Liam'a. Nie wierzę, że się zgodziłam. 
- Podoba się? - spytał szatyn, który po zjechaniu powrócił na górę.
- Nienawidzę Cię - jęknęłam,nerwowo trzymając się ścianki.
- Jeszcze zmienisz zdanie.
Payne podszedł do mnie i siłą zaciągnął na miejsce zjazdu. Zmusił mnie abym usiadłam, po czym zrobił to samo trzymając mnie w talii, a nogi umieszczając obok moich.
- Kocham Cię - szepnął mi do ucha i odepchnął się pozwalając na spadniecie naszych ciał w dół. 
Jęknęłam głośno przez co Li zaśmiał się. Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć. Znaleźliśmy się na samym końcu.
- I jak?
- Nienawidzę Cię! - jęknęłam i uderzyłam pięścią w ciało chłopaka.
- Ałł! Myślałem, że mnie kochasz - odparł zdezorientowany, ale pomimo tego, dumny z siebie.
Nie odpowiedziałam nic, tylko przytuliłam Payne'a.
- Wracajmy już - zaproponowałam.
- W porządku - odpowiedział i sięgnął po pluszaka, którego zostawiliśmy przed atrakcją.


Droga nam się dłużyła, a ja stawałam się coraz senniejsza. Kurczowo trzymałam rękę Li, żeby się nie przewrócić. 
- Dobrze się czujesz? - spytał zatrzymując się.
- Jestem zmęczona - odparłam i ziewnęłam, zakrywając usta dłonią.
- Wskakuj - powiedział i ustał przede mną.
- Jesteś pewien?
- Tak.
Kiwnęłam głową i wskoczyłam na plecy chłopaka.
- Jesteś leciutka.
- Zdaje sobie z tego sprawę - odparłam i opierając się o ramię chłopaka zasnęłam.


*oczami Liam'a*
Mówiłem jakieś bzdury, ale ona nie odpowiadała. Musiała zasnąć.Ucieszyłem się w duchu, że nie słyszała moich słów.

Po kilku minutach znajdowaliśmy się w mieszkaniu Naty. Chociaż przyzwyczaiłem się do tego, że codziennie jestem u niej, śpię, jadam i spędzam wolny czas. Nie proponowała mi wspólnego mieszkania, ale jestem pewien, że zgodziła by się.

Wszedłem do sypialni i położyłem śpiącą dziewczynę na łóżko. Sięgnąłem po jej ulubioną koszulkę z motywem Batmana.Pozbywając się ubrań z dziewczyny naciągnąłem na jej prawie nagie ciało "piżamę" i przykryłem kołdrą. Położyłem obok niej pluszaka i opuściłem pomieszczenie.


Usiadłem przy stole i zjadłem czerwone jabłko, które na nim leżało. Poczułem wibracje telefonu, więc sięgnąłem po niego do kieszeni. Dostałem wiadomość od Malika.

Znalazł go. Czułem jak złość mnie przejmuje. Wyszedłem przed blok i czekałem na kumpla. Chwilę potem na parking wjechało sportowe auto. Już jest. Szybkim krokiem podszedłem do niego i przywitałem się, podając mu rękę.
- Nie będziesz zadowolony.
- Mów kto to! - jęknąłem ściskając pieść.
- Drake.
- Kto?! - krzyknąłem zaskoczony.
- Ciszej. Drake Parker. Powinieneś go pamiętać.
- Pamiętam sukinsyna. Pożałuje - odparłem i ruszyłem w stronę swojego auta.
- Stój Payne! - usłyszałem za sobą krzyki przyjaciela,na które nie zareagowałem.


_____________________________________________________________________________
BARDZO PRZEPRASZAM!
Rozdział nie mógł pojawić się w poprzedni piątek, ponieważ była ta wichura i wyłączyli prąd. Niestety nie było go cały weekend. W tygodniu nie pojawił się, bo nie mam czasu. Jestem zawalona obowiązkami :(
+ Zmieniam dzień dodania rozdziału na SOBOTĘ! :)
+ Komentujcie, głosujcie i dodawajcie do obserwujących. Bye Xx





poniedziałek, 2 grudnia 2013

Rozdział XIV

Obudziłem się przed wschodem słońca, ponieważ mój sen ciągle przerywały myśli związane z wiadomościami i wrażenie, że ktoś na obserwuje. Zwlekłem się z łóżka i ubrałem ciuchy z wczoraj. Zwinnym ruchem ominąłem drzwi od sypialni, aby później opuścić mieszkanie nastolatki. Ustałem przed blokiem, a z tylnej kieszeni swoich spodni wyciągnąłem paczkę papierosów. Zapaliłem jednego, zaciągając się. Po czym ruszyłem w stronę swojego auta. Odpaliłem silnik i odjechałem w kierunku swojej dzielnicy.


Zatrzasnąłem drzwi od mieszkania.
- Luke! - jęknąłem szukając brata.
- A kogo to moje oczy widzą? - spytał niewiele ode mnie wyższy brunet, który własnie wszedł do salonu - Jest czwarta w nocy. Czyżby jakaś suczka ci nawaliła?
- Nie żartuj sobie. Musisz mi pomóc - odparłem siadając na kanapie.
Luke usiadł obok kładąc nogi na oparcie mebla.
- Czytaj - dodałem, podając mu telefon Natalie, który zabrałem od niej.
- Ale to chyba nie Twój telefon prawda?
- Co z tego, że nie mój? - spytałem zaskoczony zachowaniem brata.
- Nie powinieneś się interesować - odparł i podniósł się.
- Kocham ją - jęknąłem.
Zdezorientowany Luke opadł na kanapę i zaniósł się głośnym śmiechem.
- Ty kogoś kochasz? - spytał, gdy się uspokoił.
Powolnym krokiem podszedł do mnie i przyłożył wskazujący palec w miejsce gdzie znajduje się moje serce.
- Ty kochasz tylko siebie, kochasz się bić i korzystać z życia, kochasz bzykać laski, które Ci za to płacą. Taki jesteś. Nie potrafisz kochać innej osoby - oznajmił i lekko się uśmiechając odszedł w stronę swojego pokoju.
- Kocham ją - powtórzyłem pod nosem.
Trzasnąłem drzwiami i ruszyłem pod drzwi od mieszkania Zayn'a.
- Siema - powiedział wysoki brunet i przepuścił mnie.
- Musisz mi pomóc.
- Dragi Ci się skończyły?
- Boże, nie. Czy zawsze musi o to chodzić? - spytałem ironicznie, po chwili dodając - Pomożesz?
- Jasne. O co chodzi? - dosiadł się do mnie.
- Czytaj - kolejny raz wręczyłem komuś telefon dziewczyny.
- Do kogo te wiadomości? - spytał, po przeczytaniu.
- Do Natalie, a z resztą nie ważne. Pomóż mi znaleźć tą osobę.
- Oh, stary. To będzie ciężkie, ale się postaram. Mogę wziąć ten telefon?
- Jeśli jest Ci potrzebny, to muszę się zgodzić. Dzięki - odparłem i uściskałem przyjaciela.
- Chcesz zajarać?
- Nie. Spadam - powiedziałem i wyszedłem z dużego pomieszczenia. 



Przez kilka godzin siedziałem w aucie pod swoim blokiem i myślałem o wszystkim. Szczególnie zastanawiałem się nad moimi uczuciami do Naty. To co czułem stawało się coraz silniejsze, więc postanowiłem, że jej to powiem. 

Podjechałem pod galerie handlową i udałem się na jej najwyższe piętro. Musiałem kupić Natalie nowy telefon. Wszedłem do sklepu z elektroniką i skierowałem się do działu Apple. Długo zastanawiałem się nad modelem, aż w końcu wybór padł na złotego iPhone'a 5. Podszedłem do kasy i zapłaciłem. Odjechałem spod budynku, a po kilku minutach znalazłem się przed blokiem Naty. Wjechałem windą na jej piętro i otworzyłem drzwi kluczem, który wcześniej zabrałem.

- Naty! - jęknąłem zamykając je za sobą. 
Dziewczyna ze łzami w oczach wbiegła do korytarza i rzuciła się mi na szyje.
- Gdzie byłeś? - spytała odsuwając się.
- Musiałem wyjść. Nic się nie stało.
- Chciałam zadzwonić, ale nie mogę znaleźć telefonu.
- Rano niechcący go strąciłem i zepsuł się. Ale kupiłem nowy - odpowiedziałem i wręczyłem pudełko dziewczynie.
- Po co? Nie trzeba było. Kupiłabym sama.
- Ja się Tobą opiekuje i to ja za Ciebie płace - oparłem chwytając twarz dziewczyny w dłonie - Mam zamiar Cię gdzieś porwać księżniczko - musnąłem jej nos i szeroko się uśmiechnąłem.
- Teraz? - spytała poprawiając włosy.
- Tak. Ubieraj się, a ja idę coś zjeść. 
- W porządku - dziewczyna po chwili zniknęła za dębowymi drzwiami sypialni.
Podszedłem do lodówki i wyciągnąłem z niej sałatkę z tuńczykiem, którą kilka dni wcześniej kupiliśmy na zakupach. Usiadłem na jednym z krzeseł i zacząłem jeść.



*oczami Natalie*
Byłam zaskoczona słowami Liam'a, ale uwielbiam niespodzianki. Szybko wybrałam luźne i wygodne ubrania, po czym ruszyłam do łazienki wziąć prysznic. Rozebrałam się i zamykając za sobą szklaną szybę znalazłam się w niewielkiej zabudowie. Odkręciłam kurek, a ciepła ciecz oblała moje ciało. Umyłam ciało różanym mydłem, po czym spłukałam je z siebie i wyszłam na podłogę. Wytarłam się puchowym, białym ręcznikiem, po czym nałożyłam na siebie czarną bieliznę. Włożyłam czyste ubrania, aby móc nałożyć make-up. Wyciągnęłam z szafki szczoteczkę i pastę po czym umyłam nimi zęby. Sięgnęłam jeszcze po prostownice, i delikatnie przejechałam nią po włosach. Popsikałam się zapachem i opuściłam pomieszczenie.
- Gotowa - jęknęłam udając się do korytarza.
- Idę - usłyszałam niski głos chłopaka, dobiegający z kuchni.
Wciągnęłam na stopy czarne trampki i chwyciłam swoją torebkę.
- Ślicznie wyglądasz - poczułam ciepły oddech Payne'a na swojej szyi, przez co moje ciało oblało się dreszczem.
- Mogę tak iść? - spytałam odwracając się - Nie wiem gdzie mnie zabierasz.
- Jest idealnie. Chodź - odparł i chwytając moją rękę przeprowadził mnie przez próg.
Zatrzasnął drzwi, a po chwili weszliśmy do windy. Po krótkim czasie staliśmy przed blokiem.
- Prowadź, kochanie - zażartowałam i ukułam chłopaka w bok torsu.
- Nie ładnie. Pożałujesz tego - powiedział.
- Mam się bać? - spytałam szeroko się uśmiechając.
- Tak - złapał mnie w talii i przyciągnął bliżej - Od teraz mówisz mi Pan.
- Dobrze proszę Pana - jęknęłam rozśmieszona. 
- I od teraz robisz to co ja chcę.
- Rozumiem, proszę Pana.
Chłopak uśmiechnął się i chwytając za rękę zaprowadził w stronę parku.


Nie spodziewałabym się tego. Znajdowaliśmy się w wesołym miasteczku. 
- Żartujesz sobie? - spytałam.
- Umawialiśmy się na coś - zauważył, przyjmując surową minę.
- Zapomniałam. Żartuje Pan?
- Obiecuje, że spędzisz tu najwspanialsze chwilę w swoim życiu- odparł i pociągnął mnie w stronę stoiska ze strzelaniem do celu - Mam zamiar Cię uszczęśliwić.

- Dobrze, proszę Pana - powiedziałam próbując opanować śmiech.
- Nie żartujmy sobie.
Payne zapłacił mężczyźnie i biorąc broń do dłoni strzeli trzy razy w sam środek.
- Gratuluje! Oto nagroda - odrzekł i wręczył dużego misia Liam'owi. 
- Dziękujemy - odparł i odebrał nagrodę - To dla mojej pięknej towarzyszki. 
- Bardzo mi miło proszę Pana - zachichotałam i chwyciłam pluszaka. 
Czułam jak chłopak śmieje się razem ze mną. 
- Gdzie teraz? - dodałam po chwili.
- Na koło młyńskie. 
- W porządku.
Ruszyliśmy w stronę wysokiej atrakcji, a ja ściskałam zabawkę. 
- Widzę, że ci się spodobał.
- Tak, bardzo. Nazwę go Leon.
- Dlaczego właśnie tak? 
- Bo tak będzie nazywał się mój syn.
- Podoba mi się ten pomysł - odparł i pomasował mój brzuch.
- Głupek - uśmiechnęłam się szeroko i zatrzymałam się przed kasą.
Szatyn zapłacił, a po chwili powoli wjeżdżaliśmy na szczyt. Między nami panowała cisza, a atmosfera robiła się spokojna. W końcu coś mnie tknęło i rozpoczęłam rozmowę.
- Liam? Co byś zrobił, gdybym powiedziała Ci, że cię kocham? - spytałam ściszając głos i nerwowo bawiąc się wstążkami od pluszaka.
- Powiedziałbym, że ja Ciebie też.


________________________________________________________________________________
Długi! :) Mam nadzieje, że wam się spodoba. 
+ Niektórzy mają do mnie pretensje, że nie było rozdziału. Wyjaśniłam to już, ale jest jeszcze jedna rzecz. Pod rozdziałem pisze ile komentarzy ma być, żeby pojawił się nowy rozdział. Pamiętajcie o tym! :)
Night Xx

poniedziałek, 25 listopada 2013

LIBSTER BLOG AWARDS

Otrzymałam nominacje do Libster :)

Nominacja do Libster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "Dobrze Wykonaną Robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, wiec daję możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody, należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie ty nominujesz 11 blogów (informujesz ich o tym) i zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Ciebie nominował.
Dostałam nominacje od bloga http://for-you-louis-tomlinson.blogspot.com/ .



PYTANIA I MOJE ODPOWIEDZI

1.Ile masz lat ?
  Mam 14 lat.
2. Jakich wykonawców słuchasz ?
 Słucham różnych wykonawców.
3.Gdybyś mogła ożywić jedną osobę która już nie żyje kogo byś wybrała i dlaczego ?
 Micheal'a Jackson'a, ponieważ chciałabym usłyszeć jego głos na żywo.
4.Miasto w którym mieszkasz to ?
 Nie mieszkam w mieście.
5.Lubisz czytać ?
 Tak. Opowiadania i pamiętniki.
6.Twoje największe marzenie ?
 Spotkać One Direction i zwiedzić świat.
7.Lubisz One Direction ?
 Kocham! Niektórzy nie zdają sobie sprawy, ile mogę dla nich poświecić. 
8.Masz hobby ?
 Lubię brzdąkać na gitarze. 
9. Posiadasz zwierzątko ?
 Tak. 
10.Najciekawsza rzecz jaką w życiu zrobiłaś ?
 Krążenie w kółko samolotem przez pół godziny. 
11.Jakie masz plany na przyszłość ?
 Miec synka, którego nazwę Leon, skończyć studia i wyprowadzić się do Irlandii.




NOMINOWANE BLOGI:
<szukam>
1. Justin Direction
2. I want you to stay
3. Be Nobody, Lose Everything...
4. Moja siatkarska przygoda
5. Droga do marzeń
6. Not All Angels Have Got Wings
7. My Angel
8. Black Down
9. Dark World Of Love
10. Find the truth
11. Uncanny

Moje pytania:

1. Jakie jest Twoje motto?
2. Masz jakieś zainteresowania?
3. Jakie masz plany na najbliższą przyszłość?
4. Jakiego rodzaju muzyki słuchasz?
5. Który kraj chciałabyś zwiedzić?
6. Co zachęciło Cię do pisania bloga?
7. Kim się inspirujesz?
8. Masz zwierzątko ? Jakie?
9. W której części kraju mieszkasz?
10. Prowadzisz inne blogi?
11. Twoja ulubiona bajka z dzieciństwa ?

niedziela, 24 listopada 2013

Rozdział XIII

*kilka dni później*
Cały ten czas spędzałam z Liam'em. Chodziliśmy na długie, wieczorne spacery. Rozmawialiśmy o wszystkim. W prawdzie to o mnie wiedział więcej. Chłopak był skryty i nieśmiały. Czasami mnie to rozśmieszało, ale starałam się zachować powagę, żeby mógł mi zaufać. 

Louis'a widziałam kilka razy. Stęskniłam się za nim.  Nikomu o tym nie powiedziałam. Ludzie wzięli by mnie za nienormalną.

Dzisiaj nadszedł dzień pogrzebu. Wstałam dosyć wcześnie i niezdarnie zwlekłam się z łóżka. Weszłam do łazienki i wzięłam zimny prysznic. Wytarłam ciało puchowym ręcznikiem i nałożyłam na nie to. Przeczesałam włosy, a na twarz nałożyłam delikatny makijaż. Wyszłam z pomieszczenia, aby obudzić chłopaka. Położyłam się obok niego i lekko musnęłam policzek.
- Wstawaj - jęknęłam, podpierając ciało łokciem.
Payne tylko mruknął.
- Kocham Cię - powiedziałam ironicznie i usiadłam okrakiem na jego ciele.
- Naprawdę? - spytał i uniósł powieki.
- Tak - odparłam.
Liam podniósł się i położył dłonie na moje plecy. 
- Cieszę się - mruknął i gładził nosem mój policzek.
- Żartowałam - skłamałam. Prawda była taka, że zakochałam się w nim, ale za cholerę się do tego nie przyznam.
- To idę spać - jęknął i opadł na łóżko.
- Trudno. Myślałam, że Ci na mnie zależy - westchnęłam udając obrażoną i zeszłam z łóżka.
Ustałam przed lustrem i założyłam na siebie ręce. Chwilę potem usłyszałam, że chłopak podnosi się i podchodzi do mnie.
- Bo tak jest - szepnął do mojego ucha i ruszył w stronę łazienki.
Jęknęłam cicho, ciesząc się z wygranej. Momentalnie usłyszałam dźwięk puszczanej wody więc opuściłam sypialnie. Weszłam do kuchni i wyciągnęłam razowe wafle. Zjadłam kilka, a opakowanie schowałam z powrotem do szafki. Usiadłam przy stole i schowałam twarz w dłonie. To dzisiaj pożegnam się z nimi raz na zawsze. Po moim policzku spłynęła łza. 
- W porządku, księżniczko? - spytał chłopak, który właśnie wszedł do pomieszczenia.
- To już dzisiaj - jęknęłam.
- Spokojnie. Będę tam z Tobą. 
Nic nie odpowiedziałam. Wtuliłam się w nagi tors nastolatka.
- Pojedziemy do mnie, dobrze? Ubiorę się w coś odpowiedniego.
Skinęłam głową, na znak że się zgadzam. Ubrałam buty i wzięłam torebkę, a chłopak założył na siebie wczorajsze ubrania. Minutę później znajdowaliśmy się w samochodzie szatyna. Pojazd ruszył zabierając nas do miejsca, w którym mieszka Liam.

Pierwszy raz tu byłam. Nie jest to za piękna dzielnica. Dużo opuszczonych budynków mnie przerażało. W zakamarkach siedzieli bezdomni, a w ciemnych zaułkach młodzież brała przykład z innych, paląc i pijąc.
- To miejsce mnie przeraża - jęknęłam, głośno przełykając ślinę.
- Nie masz się czego bać. Ci ludzie są naprawdę w porządku - odparł, zatrzymując auto pod jednym z budynków - To tutaj.
- Nie obraź się, ale ten dom nie należy do najpiękniejszych - zauważyłam delikatnie się uśmiechając.
- Zdaję sobie z tego sprawę, ale nikomu to nie przeszkadza - odparł, a po chwili dodał - Wejdziesz?
- Tak, jasne - odpięłam pas, po czym opuściłam pojazd.
Chłopak pchnął drzwi od bloku i przepuścił mnie przez nie. Powędrowaliśmy schodami pod numer 7, a po chwili staliśmy w nowoczesnym mieszkaniu.
- Ładnie tu - powiedziałam, rozglądając się po mieszkaniu.
- Dzięki. Luke jest dobry w urządzaniu pomieszczeń.
- Ach, tak. Mieszkacie wspólnie?
- Zgadza się. Pójdę się przebrać, usiądź na sofie - szatyn wskazał mi mebel i zniknął za drewnianymi drzwiami.
Nie miałam zamiaru usiąść. Przechadzałam się po mieszkaniu. Zamiast rodzinnych zdjęć, na ścianach wisiały portrety śmierci, bójek i używek. Po moim ciele przeszedł dreszcz. Zdawałam sobie sprawę z tego, że po przykrościach jakie spotkały chłopców, oni  nie będą udawać, że są szczęśliwą rodziną.
- Jestem - usłyszałam za sobą niski głos.
Momentalnie się odwróciłam i ujrzałam Liam'a ubranego w czarny garnitur. Zamurowało mnie. Wyglądał idealnie. Podeszłam bliżej, nadal się w niego wpatrując.
- Bierzemy ślub czy jak ? - szepnęłam muskając jego usta.
- Przesadziłem ?
- Odrobinę. Ściągnij marynarkę i będzie w porządku.
- Gotowe - odparł, odkładając górną cześć garderoby na oparcie fotela stojącego w pokoju dziennym.
- Dziękuje, że ze mną jesteś - westchnęłam i przytuliłam chłopaka.


Siedzieliśmy w kościele. Wokół nas znajdowała się cała moja rodzina, która nie szczędziła sobie łez. W pomieszczeniu było ciemno, wszyscy się modliliśmy. Co jakiś czas po moim ciele przechodził dreszcz. Nawet nieznajomi ludzie podchodzili do mnie, składając kondolencję, na które odpowiadałam kiwnięciem głowy. Rozejrzałam się i wtedy zobaczyłam Louis'a. Stał podparty o ścianę, nerwowo zaciskając dłonie. Podniósł głowę, zdając sobie sprawę, że mu się przyglądam.
- Będzie dobrze - zdołałam wyczytać z jego poruszających się ust.
- Będzie - odparłam, a Lou zniknął.
- Do kogo mówisz ? - spytał Liam, który najwidoczniej usłyszał co powiedziałam.
- Do nikogo - odparłam i spuściłam wzrok na swoje kolana, na których klęczałam.


- Byli kochającymi siebie i życie osobami. Zasłużyli się dla miasta. Wspierali wszystkich, bez wyjątku. Nie ważne jak wyglądasz i ile masz pieniędzy, oni by Ci pomogli. I dlatego zasłużyli na godne pożegnanie. Ich córka, Megan, która jest razem z nimi, odeszła młodo, ale w każdym z nas zdołała wzbudzić poszanowanie do drugiego człowieka. Do chorego człowieka. Więc zanim przejdziesz obojętnie obok osoby, która potrzebuje chociaż drobnego gestu z twojej strony, zastanów się. Zastanów się, bo i ty może tak skończyć. I ty możesz tak wyglądać. Pamiętaj, że jeśli pomożesz, ta pomoc do Ciebie powróci - ogłaszał swoje przemówienie burmistrz miasta, jak i przyjaciel moich rodziców. 
Kurczowo trzymałam rękę Payne'a , co chwilę ocierając łzy z policzków. Po chwili rozległ się dźwięk dzwonów kościelnych, a zgromadzeni powoli zaczęli opuszczać pomieszczenie. 

Przed nami podążał samochód z trumnami. Ludzie śpiewali pieśni pogrzebowe, przez które moje serce zdawało się kruszec. Czułam ciepłą dłoń u dole swoich pleców, która powoli się przesuwała próbując ukoić moje nerwy. 

Wszyscy się rozeszli, tylko ja siedziałam przed świeżo zakopaną mogiłą. Podniosłam się i kilka razy zmieniałam układ kwiatów, tak jak w zwyczaju miała moja mama. Przejechałam palcami po widniejących na tabliczce literach. "Nie ma ich" - wyszeptałam do siebie.
- Oni Cie kochają, Booby.
- Louis - cicho jęknęłam odwracając się. 
Duch chłopaka siedział na ławce, dołączyłam do niego.
- Kochają Cię - powtórzył.
- Wiem, Lou. Wiem. 
- Naty ? Z kim rozmawiasz ? - usłyszałam Liam, i odwróciłam głowę w jego stronę.
- Z nikim - odparłam widząc, że zjawa zniknęła. 
- Co się dzieje ? Dzisiaj drugi raz przyłapałem Cię, na mówieniu do samej siebie - powiedział i dosiadł się do mnie.
- Jest w porządku Liam. Wracajmy już.
- Powiedzmy, że ci wierzę. Dobrze, chodź - odparł i chwycił moją rękę. 

Po długim czasie wróciliśmy do mojego mieszkania. Nie przebierając się wskoczyłam pod kołdrę i odpłynęłam do krainy Morfeusza. 



*oczami Liam'a*

Natalie zasnęła, a ja nie miałem na to najmniejszej ochoty. Poprawiłem kołdrę na dziewczynie i usiadłem przed telewizorem. Gdy miałem zamiar przełączyć program poczułem wibracje wywodzące się z telefonu brunetki. Sięgnąłem po iPhone'a i przeczytałem treść. Wiadomości dotyczyła mnie. Kim jest t
a osoba? I dlaczego nic o tym nie wiem ? Postanowiłem przeszukać telefon dziewczyny. Nie myliłem się. Było kilka wiadomości od tej samej osoby. To chore. Momentalnie znów poczułem ruch telefonu.

Kim jest ten człowiek ? Pytałem sam siebie. Podszedłem do okna dokładnie przyglądając się temu co jest na zewnątrz. Spuściłem zasłony, po czym wyłączyłem telewizor i udałem się do sypialni Naty, kładąc się obok niej. 

_______________________________________________________________________________
JEST ! Jak wam się podoba ? :) 
+ W końcu go napisałam. Chciałam was bardzo przeprosić i podziękować, że czytacie moje wypociny :)
+ KOLEJNY ROZDZIAŁ W PIĄTEK ZA 10 KOMENTARZY

niedziela, 17 listopada 2013

Rozdział XII

*kilka minut później*

Stałam pod budynkiem przyjaciółki, w czasie, gdy Liam poszedł się przebrać do mojego mieszkania. Napisałam wiadomość do Lexi, i schowałam iPhone'a do kieszeni. Po chwili dziewczyna stanęła przede mną.
- Siemka - jęknęła i ucałowała mój polik.
- Cześć - uśmiechnęłam się.
- Jednak jego nie ma? - spytała i rozejrzała się dookoła.
- Zaraz po nas przyjedzie. Gdzie Harry?
- Wypadło mu coś.  Powinnaś się cieszyć, że nie zobaczy Payne'a.
- O co Ci chodzi? 
- Sama się tego dowiedz - odparła, po czym dodała - Patrz. Twój kochaś już jest.
- Proszę, zachowuj się - jęknęłam zdziwiona zachowaniem kumpeli.
Chłopak podjechał czarnym BMW pod budynek. Spojrzałam na przyjaciółkę błagalnym wzrokiem, na co ona skinęła głową, a ja uśmiechnęłam się w duchu. Blondynka wsiadła do tylnej części auta, ja zaś na miejscu obok Liama.
- Gotowe? - spytał szeroko się uśmiechając.
- Tak - mruknęłam.
Chłopak spojrzał na mnie pytająco, ale nic nie powiedział. Odpalił silnik i wjechał na główną drogę.

Piętnaście minut później zaparkowaliśmy samochód na parkingu pod areną. Opuściliśmy pojazd i z uśmiechami na twarzy podeszliśmy w stron miejsca, w którym miał odbyć się koncert.

Lexi dotrzymała obietnicy i starała się być miła, lecz po mojej głowię nadal krążyły jej słowa " Sama się tego dowiedz ". Nie mam pojęcia co mogła mieć na myśli. Rozmasowałam skronie żeby uśmierzyć ból głowy, który w tej chwili mi towarzyszył.
- W porządku, księżniczko? - spytał Liam zatrzymując się przede mną. 
- Nie za bardzo. Pójdę do łazienki - odparłam i skierowałam się w stronę hotelu.


Chwilę później stałam przed wielkim lustrem. Oparłam dłoń o nie i zaczęłam mówić.

- Mamo, gdybyś żyła pomogłabyś mi - jęknęłam i zsunęłam się na podłogę - Chciałabym Cię teraz przytulic i nigdy już nie puścić...
Łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Przetarłam oczy.
- W porządku, Booby - przeszedł mnie dreszcz.
- Louis? To naprawdę Ty? - spytałam przyglądając się zjawie.
- Nie poznajesz mnie? - uśmiechnął się delikatnie.
- Przecież Ty...
- Nie żyję. To prawda. Jestem tu, bo mnie potrzebujesz.
- Prosiłam o mamę.
- Ona odeszła. Była tu, ale wszyscy odeszli. Ja nie mogę, dopóki nie odpędzę Cię od zła.
- Jakiego zła? O czym Ty mówisz?
- Niedługo się dowiesz - usiadł na podłodze.
- Mówisz jak Lexi.
- Zastanów się zanim coś zrobisz - odpowiedział.
- Co masz na myśli?
- Osoby, z którymi się zadajesz.
- Skończcie wszyscy z tym - rzuciłam, uderzając dłonią w posadzkę - Myśli, że mogę iść na ten koncert? W końcu mam żałobę.
- Twoja mama chcę żebyś była szczęśliwa. Chyba wiesz co masz zrobić - odparł i zniknął.
Dałam radę przywołać ducha?  To nie możliwe. Nigdy mi się to nie udawało. Potrzebowałam zobaczyć Louis'a. Zmarł dwa lata temu przez chorobę. Poznałam go, gdy jeździłam z Megan na badania. Przyjaźniliśmy się przez siedem lat, a jego śmierć była jak cios w serce. Był dla mnie jak brat, ale odszedł. Tęskniłam za nim, tęskniłam za jego głosem, kiedy mówił do mnie " Booby ", za jego dowcipami przez które nie mogłam oddychać. Czuł się tak dobrze, a ktoś mi go zabrał.

- Naty? Jesteś tu? - usłyszałam głos przyjaciółki, więc podniosłam się i przetarłam oczy, aby pozbyć się z nich łez.
- Tak - odparłam i podeszłam do niej.
- W porządku? - spytała chwytając moją dłoń - Płakałaś?
- Przewróciłam się i uderzyłam się w nogę- skłamałam i podeszłam do lustra poprawić makijaż.

Liam stał przed areną trzymając w ręku bilety.
- Chodźmy już, zostało dziesięć minut - uśmiechnął się.
Skinęłam głową i ustałam przed Liamem, a Lexi przede mną. Ochroniarze sprawdzili bilety, a my mogliśmy zająć swoje miejsca. Znajdowaliśmy się w samym środku tłumu. Ludzie napierali na nas z każdej strony. Liam stanął za mną, aby objąć moje ciało.
- Spokojnie, księżniczko - szepnął mi do ucha, a przyjemny dreszcz przeszył moje ciało.
Jego dłonie przyciągały mnie do torsu chłopaka, na co mimowolnie się zgodziłam i złapałam za nie. Po chwili światła zgasły, a na scenie pojawili się oni. Mój ukochany zespół. Krzyknęłam z radości, ale mój głos przepadł gdzieś w tłumie innych.

___________________________________________________________________________
Jest! Wiem, że długo na niego czekaliście, ale nie miałam czasu żeby cokolwiek napisać, a do tego, źle się czułam.
+ Nareszcie pojawił się mój ulubiony wątek opowiadań czyli duchy :)
P.S. Inspiracja od Carrots ♥, której bloga uwielbiam. 
+ Chcesz wiedzieć, kiedy pojawi się nowy rozdział? Zagłosuj w ankiecie.
+ KOLEJNY ROZDZIAŁ = 8 KOMENTARZY 
Enjoy Xx 



wtorek, 12 listopada 2013

Rozdział XI

- Tak - uśmiechnęłam się delikatnie próbując dodać chłopakowi odwagi.
- Rozumiem - odpowiedział i odwrócił wzrok w przeciwną stronę- Wychowałem się w domu dziecka...
Chłopak zaczął mówić delikatnym, jak nigdy, głosem. Odwrócił się w moją stronę. Widziałam, że cierpi na te wspomnienia, ale mimo wszystko chciałam coś o nim wiedzieć. Zauważyłam, że jego oczy wypełniają się łzami, więc przysunęłam się bliżej.
- Spokojnie - westchnęłam łapiąc go za dłoń.
- Moja mama... była alkoholiczką i razem z bratem nas tam zabrali. Rok temu przeprowadziłem się do Luke'a.
- Luke?
-Tak, to mój brat - odpowiedział i ścisnął moją dłoń.
- A twój tata?
- Niewiele o nim wiem. Zostawił matkę jak miałem cztery lata, i wtedy to wszystko się zaczęło..
- Dziękuje, że mi to powiedziałeś chociaż wiem jak Cię to musi boleć - pogłaskałam jego policzek i oparłam głowę o jego czoło.
Jego oczy zamknęły się uśmierzając ból spowodowany złymi wspomnieniami. Uśmiechnęłam się delikatnie i musnęłam jego czoło. Czułam jak jego duże dłonie wkradały się na moje plecy delikatnie je masując.
- Liam?
- Słucham? - spytał pozostawiając w tej samej pozycji.
- Mogę Cię jutro gdzieś zabrać?
- Gdzie? - chłopak spuścił głowę i spojrzał w moje oczy.
- Na koncert.
- Nie sądzę, żebyśmy lubili ten sam rodzaj muzyki - odparł, delikatnie się uśmiechając, a ostatnia łza zniknęła z jego policzka.
- Co masz na myśli? - spytałam.
- Taka osoba jak Ty, pewnie słucha spokojnej muzyki - odpowiedział szeroko się uśmiechając.
- Jaka? - spojrzałam na niego, przyjmując kwaśny wyraz twarzy.
- Delikatna - westchnął.
Oburzyłam się i odsunęłam się od Liama. Odchyliłam głowę do tyłu, po czym się uśmiechnęłam i wyprostowałam ją z powrotem. 
- Green Day - jęknęłam - Mam zamiar zabrać Cię na koncert Green Day.
- Słucham? - zapytał z ironią w głosie - Żartujesz?
- Nie! - krzyknęłam rzucając w chłopaka "jaśkiem" z wzorem nowojorskiej ulicy.
- Naprawdę? - chłopak złapał poduszkę lekko się uśmiechając.
- Tak, głupku. To jak wybierzesz się tam ze mną?
- Oczywiście. Miałem kupić bilet, ale wszystkie zostały wyprzedane. Jak go zdobyłaś?
- Mam dwa bilety. To był jakiś prezent dla mojego taty... - przyjęłam na twarz sztuczny uśmiech, co zauważył chłopak.
- Przykro mi, księżniczko - powiedział i usadził mnie na swoich udach.
- W porządku - odparłam - Wpadnij jutro do mnie o 17, dobrze?
- Myślałem, że będę mógł zostać - westchnął i musnął mój policzek.
- Zgadzam się - jęknęłam, szeroko się uśmiechając.
Leżeliśmy dłuższy czas w ciszy, szczęśliwi z przebiegu sytuacji. Zaproponowałam zrobienie kolacji, na co się zgodził. 
Późnym wieczorem zasnęłam w trakcie oglądania filmu, na kanapie. Cały czas przytulałam chłopaka, uśmiechając się przy tym.


*oczami Liama*
- Zasnęła - powiedziałem w myślach.

Delikatnie wysunąłem ją ze swoich objęć, po czym wyłączyłem telewizor. Chwyciłem dziewczynę i zaniosłem do jej sypialni. Mówiła  przez sen, na co zachichotałem. Odłożyłem ją na prawą stronę łóżka, i ściągnąłem z niej sukienkę. Podszedłem do szafy i zauważyłem w niej swoją koszulkę, którą pewnie sobie przywłaszczyła. Sięgnąłem po nią i wsunąłem ją na ciało dziewczynę, by po chwili przykryć ją kołdrą. Sam rozebrałem się do bokserek i przyłączyłem do Natalie. 




Promienie słońca łaskotały mnie w nos. Przetarłem twarz i uniosłem głowę. Naty jeszcze spała, więc ucałowałem ją w policzek i delikatnie wysunąłem spod niej rękę, nie budząc jej. Przeszedłem do kuchni, mając zamiar przyrządzić jej śniadanie. Sięgnąłem po odpowiednie składniki i miskę. Gotową potrawę oblałem sosem vinegrette i ustawiłem na stole w pomieszczeniu. Po sprzątnięciu bałaganu, jaki po sobie zostawiłem, zjadłem swoją porcję i udałem się do salonu. Włączyłem telewizor i skakałem po kanałach w poszukiwaniu idealnego. W końcu trafiłem na jakiś stary film.

Po godzinnym oglądaniu usłyszałem trzask zamykanych drzwi za sobą i odwróciłem się. Dziewczyna stała z włosami po wywijanymi na różne strony i za dużą koszulką spadającą z jej ramienia. Była idealna pomimo tego stanu. Uśmiechnąłem się i przywitałem ją miłymi słowami.
- Dzień Dobry, księżniczko.
- Siemka królewiczu - odparła po czym ziewnęła i poprawiła włosy przeglądając się w lustrze.
- Jak się spało? - spytałem, a nastolatka położyła się obok mnie mamrocząc coś pod nosem - Rozumiem. Czyli śniadanie mogę wyrzucić?
- Śniadanie? - spytała unosząc powiekę.
- Tak, zrobiłem ci sałatkę.
- W sumie to jestem głodna - odparła i ruszyła w stronę kuchni.
- Smacznego! - jęknąłem gdy dziewczyna zniknęła w innym pomieszczeniu.



*oczami Natalie*
Na stole stała miska z przyrządzoną potrawą. Usiadłam na jednym z krzeseł i ruszyłam do spożycia posiłku.

Wytarłam usta chusteczką, która leżała obok i przyłączyłam się do chłopaka leżącego na sofie.
- Było pyszne - jęknęłam.
- Cieszę się - odpowiedział nie odrywając wzroku od urządzenia.


Obejrzeliśmy film do końca, a ja sięgnęłam po telefon chłopaka aby sprawdzić godzinę.
- Mamy trzy godziny - westchnęłam podnosząc się z łóżka.
- Gdzie idziesz?
- Musimy się zbierać - powiedziałam, usiłując podnieść chłopaka za rękę.
- Jest jeszcze sporo czasu - jęknął.
- Musimy iść na zakupy - odparłam wesoło.
- Po co? 
- Nie masz w co się ubrać - zauważyłam, wskazując na prawie nagie ciało Liama.
- To nie problem. Pojadę do siebie i po ciuchy.
- Nie. Dzisiaj zabieram Cię na zakupy. - powiedziałam stanowczo, udając się do swojego pokoju.
Chłopak ruszył za mną, a po chwili siedział na łóżku.
- Zbieraj się! - krzyknęłam, podnosząc z podłogi jego ubrania i rzucając nimi w niego.

Wybrałam dla siebie luźne ciuchy i ruszyłam do łazienki. Nałożyłam je na siebie, a włosy spięłam w koka pozostawiając kilka pasem. Umyłam zęby, a usta pomalowałam błyszczykiem. Dzisiaj chciałam być naturalna. Gotowa opuściłam pomieszczenie. Liam zapinał pasek od spodni. 
- Idziemy? - spytałam chwytając torebkę i telefon.
- Tak - odparł.

Opuściliśmy budynek i udaliśmy się do galerii handlowej. Zawędrowaliśmy do kilku sklepów. W końcu weszłam do swojego ulubionego. Pociągnęłam chłopaka za rękę w stronę działu z ubraniami dla mężczyzn. Ostatecznie wybraliśmy to. Zapłaciłam za wybrane rzeczy i opuściliśmy sklep. 
- Naprawdę nie mogłem za nie zapłacić? - spytał podirytowany moją decyzją chłopak.
- Nie - uśmiechnęłam się, muskając go w nos.
- Źle się z tym czuje - westchnął opierając się o metalową balustradę.
- Przejdzie Ci - odparłam, dołączając obok - Napiszę do Lexi, że idziesz ze mną.
- Ona też idzie?
- Tak - uśmiechnęłam się.

Wystukałam wiadomość do kumpeli i schowałam telefon do kieszeni.
- Jedziemy po nią - powiedziałam, na co chłopak złapał torby z ubraniami i ruszył do wyjścia.
Szłam za nim nucąc ulubioną piosenkę.
- Sometimes I give myself the Creeps, Sometimes my mind plays tricks on me. It all keeps adding up. I think I'm Cracking up. Am I just Paranoid...
- I'm just Stoned - Liam dokończył za mnie, na co się uśmiechnęłam - Ślicznie śpiewasz.
- Ty też - odparłam i założyłam swoją rękę na jego.



_____________________________________________________________________________________
JEST! W końcu go napisałam. Chociaż było trudno, bo naprawdę nie mam weny ;c 
+ Jutro jest wywiadówka i dobrze to się na pewno nie skończy( będę miała karę na internet), więc rozdział w najbliższym czasie się nie pojawi ! Przepraszam ! 
++ Co ile powinny być dodawane rozdziały i jakiej długości? 
+++ Wybaczcie błędy, ale nie mam czasu ich sprawdzać. Enjoy Xx

niedziela, 10 listopada 2013

Rozdział X

Moje rozmyślenie przerwał dzwonek domofonu. Podniosłam się i ruszyłam do urządzenia aby otworzyć drzwi. Zatrzymałam się w korytarzu czekając na chłopaka. Ku mojemu zdziwieniu nie pojawił  się on, a Lexi. Uchyliłam drzwi i wpuściłam blondynkę do środka.
- Cześć - powiedziała i musnęła mój policzek - Jak się dzisiaj czujesz?
- Już lepiej - jęknęłam wpuszczając na swoją twarz uśmiech.
- Widzę. Kochanie, wybierasz się jutro na ten koncert? 
- Zapomniałam całkiem - odpowiedziałam siadając na kanapie obok przyjaciółki - A ty idziesz?
- Miałam zamiar, ale przez to co się stało nie chcę zostawiać Ciebie.
- Pójdę. 
- Dobrze, cieszę się. A ten koleś nadal do Ciebie piszę? - spytała poprawiając włosy.
- Kto?
- MC.
- Nie. Nawet nie miałam czasu o tym myśleć - odpowiedziałam przypominając sobie o Liam'ie.
- Naty? 
- No? - bawiłam się palcami, rumieniąc się na twarzy.
- Czy jest coś o czym nie wiem?
- Oh - westchnęłam i odchyliłam głowę, opierając ją o ścianę.
- Kim jest ten szczęściarz? - jęknęła Andreas sprawiając, że moja głowa wróciła do naturalnej pozycji.
- O kim Ty mówisz? 
- Rumienisz się tylko jeśli ktoś cię uszczęśliwia. A ta sytuacja, no wiesz z Twoją rodziną...
- Lubię go - jęknęłam, a poliki zaczęły mnie piec.
- I znowu ! - krzyknęła Lexi rzucając we mnie poduszką.


*oczami Liama*
Przeczytałem ostatnią wiadomość od Naty i żegnając się z Luke'iem wyszedłem z mieszkania. Piętnaście minut później zadzwoniłem domofonem do jej mieszkania czekając na otworzenie drzwi. Chwilę później usłyszałem klik i przeszedłem przez próg udając się w stronę windy.


*oczami Natalie*
- Kto to? - spytała blondynka odkładając poduszkę na łóżko.
- To On - odpowiedziałam.
- Ten, który sprawia, że się rumienisz? - spytała, dobrze znając odpowiedź.
- Tak - mruknęłam.
Po usłyszeniu pukania do drzwi mojego mieszkania, razem z Lexi podeszłyśmy do nich. Przekręciłam klucz w zamku i otworzyłam je.
- Cześć! - krzyknęłam i wtuliłam się w chłopaka.
- Dzień Dobry, słoneczko - odpowiedział zamykając oczy i wdychając zapach moich włosów.
- To moja przyjaciółka-Lexi - powiedziałam przerywając uścisk i wskazałam na kumpele - Lexi, to Liam.
Chłopak wyciągnął w jej stronę rękę, którą zignorowała. Przyjęła na twarzy sztuczny uśmiech i weszła do pokoju zabierając z niego kurtkę, po czym wróciła do nas.
- Muszę lecieć. Na razie, kochanie - odpowiedziała, całując mnie w czoło.
Spiorunowała Liama wzrokiem i opuściła moje mieszkanie. Popatrzyłam na zamykające się drzwi, a potem na chłopaka.
- Przepraszam. Nie wiem co jej się stało - jęknęłam niezadowolona zachowaniem blondynki.
- W porządku księżniczko - odpowiedział i przyciągnął mnie do siebie - Czekam na nagrodę - uśmiechnął się zawadiacko.
- Nie - odpowiedziałam i szeroko się uśmiechnęłam - Chodźmy do salonu.
- Dobrze.
- Chcesz coś do picia? - spytałam udając się do kuchni.
- Nie, dziękuje - odparł siadając na kanapie.
Nalałam sobie soku pomarańczowego do szklanki i usiadłam obok Payne'a. 
- Co oglądamy? - spytał chłopak układając w dłoni pilot od telewizora.
- Właściwie to...- zaczęłam odbierając przedmiot od niego - chciałabym porozmawiać.
- O czym?
- O Twojej przeszłości - powiedziałam, a Liam wyraźnie nie był zadowolony z podjętego tematu.
- Jestem Ci to winien prawda?
- Tak - uśmiechnęłam się delikatnie próbując dodać chłopakowi odwagi.
- Rozumiem - odpowiedział i odwrócił wzrok w przeciwną stronę.

___________________________________________________________________________
Co o nim sądzicie? Według mnie nie wyszedł. 
Jest krótki, bo straciłam wenę ;c Ale musiałam coś napisać ;)
+ Chciałam dodać zdjęcie lub gify, ale nie mogę znaleźć, bo wyskakują mi prawie same brzydkie zdjęcia xD 

5 KOMENTARZY = kolejny rozdział




czwartek, 7 listopada 2013

Rozdział IX

Posmarowałam ciało balsamem i wciągnęłam na siebie ciuchy odpowiednie do sądu jak i na ciepłą pogodę. Włosy lekko sfalowałam , a następnie nałożyłam na twarz make-up. Wyszłam z łazienki i chwytając dokumenty z komody weszłam do korytarza, gdzie ubrałam buty i ramoneskę. Papiery schowałam do torebki, którą przerzuciłam przez ramię, po czym przejrzałam się w lustrze i wyszłam z mieszkania. Westchnęłam przekręcając klucz w drzwiach.
- To będzie ciężki dzień... - szepnęłam do siebie.
Zjechałam windą na parter i zamykając za sobą drzwi opuściłam miejsce zamieszkania. Poprawiłam kurtkę i ruszyłam w stronę centrum. Miałam się stawić w sądzie na 11. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, miałam jeszcze ponad pół godziny. Schowałam urządzenie do torebki, a po moim ciele przeszedł dreszcz. Duże dłonie objęły mnie w tali, a głowa spoczęła na mojej. 
- Tęskniłem... - wyszeptał.
Przeraziłam się jeszcze bardziej i już miałam zamiar uciec, ale wtedy coś mnie tknęło i odwróciłam głowę. Momentalnie moje serce uspokoiło się, a zamiast strachu doznałam poczucie ciepła.
- Liam! - jęknęłam i mocno go przytuliłam, czując jak jego ciepłe dłonie powoli opadają na moje plecy - Wystraszyłeś mnie.
- Wiem, przepraszam - odpowiedział lekko się uśmiechając.
- Dziękuje za śniadanie, było pyszne.
- Cieszę się bardzo. Idziemy?
- Gdzie? - spytałam zaskoczona.
- Do sądu tak ? Miałaś coś załatwić.
- Zgadza się. Ale wolę zrobić to sama - odpowiedziałam prawie szeptem, patrząc na chłopaka.
- Nie chcesz żebym z Tobą poszedł ? - spytał, a wyraźny smutek zagościł w jego oczach.
- Nie o to chodzi. Po prostu nie chcę Ci zabierać czasu.
- Nie zabierasz.
- Liam... - zaczęłam.
- Mogę chociaż Cię podwieźć ? - spytał.
- Wiesz, mam sporo czasu więc zdążyłabym dojść do urzędu, ale jeśli chcesz to się zgadzam - odpowiedziałam szeroko się uśmiechając.
- Cieszę się - jęknął i objął mnie w pasie.
- Liam, nie - westchnęłam odpychając rękę chłopaka.
- Dlaczego? - spytał zatrzymując się.
- Nie chcę, nie gniewaj się to nie Twoja wina - odpowiedziałam głaskając go po nosie.
- Rozumiem - odpowiedział oschle i wskazał ręką kierunek, gdzie znajdowało się jego auto.
Podeszliśmy do czarnego BMW. Liam wyprzedził mnie i otworzył drzwi.
- Proszę księżniczką - powiedział i szeroko się uśmiechnął ukazując dołeczki.
- Dziękuje królewiczu - jęknęłam po czym wsiadłam do samochodu i przytrzymując drzwi szepnęłam - Kocham Twoje dołeczki - na co chłopak mocno się zarumienił.
Przeszedł przed maską samochodu i zajął miejsce kierowcy, aby po chwili uruchomić silnik.


- Poczekaj chwilę - powiedział, gdy zatrzymaliśmy się przed dużym budynkiem sądu.
Zanim się zorientowałam otwierał mi drzwi od pojazdu.
- Dziękuje - szepnęłam i ucałowałam chłopaka w policzek.
- To do zobaczenia - powiedział i chciał się pożegnać.
- Liam, czekaj - jęknęłam.
- Słucham księżniczko? 
- A jeżeli będę musiała zamieszkać w domu dziecka? - spytałam, a do moich oczu doszły słone łzy.
- Dlaczego tak sądzisz? - spytał, a jego duże dłonie spadły na moje plecy przysuwając moje ciało bliżej Payne'a.
- Mam 17 lat, więc jestem za młoda na życie samemu - łzy roniły się z moich oczu, a ciało nie reagowało na próby uspokojenia.
- Nie martw się. Opowiesz, że już mieszkasz sama i nic takiego się nie stanie.
- Mieszkam tam tylko ze względu na centrum, większość czasu i tak spędzałam u rodziców.
- Uspokój się Naty. Jeżeli przyjdzie na to kolej pomyśl o mnie. Pamiętaj, że ja jestem i zawsze Ci pomogę.
- Dobrze, dziękuje Ci - delikatnie uśmiechnęłam się i wtuliłam w tors Liama.
- Do widzenia ! - krzyknął, gdy odjeżdżał, a ja lekko unosząc rękę pomachałam mu na pożegnanie.



*3 godziny później*

Opadłam bezwładnie na łóżko, wygięłam się w łuk po czym szybko opadłam i westchnęłam ze zmęczenia. Sięgnęłam po telefon do torebki i ułożyłam go w dłoni, po chwili dotykając jego ekranu opuszkami palców. Napisałam wiadomość do Liama.
"Mogę mieszkać u siebie!
 Nawet nie wiesz jak chce
 Cię uściskać ! Naty x "
Po chwili otrzymałam odpowiedź:
"Cieszę się, księżniczko!
Mogę wpaść? Chce dostać 
nagrodę ;) Liam Xx "
Uśmiechnęłam się pod nosem i szybko odpisałam mówiąc, że się zgadzam.

Pomimo tego w jak ciężkiej sytuacji jestem Liam sprawiał, że uśmiech sam rysował się na mojej twarzy. Z każdą chwilą podobał mi się coraz bardziej, ale starałam się tego nie okazywać. Nie znam go zbyt dobrze. Wiem tylko jak się nazywa. To sprawiało, że się bałam. On wiedział znacznie więcej. Może nawet za wiele. Ale zaufałam mu. 

A co jeśli on traktuje mnie jak dziewczynę nowo poznaną w klubie i chcę tylko przelecieć? Przyjęłam skwaszoną minę na samą myśl o tym. Jak mogłam tak sadzić ? On taki nie jest. Przynajmniej na takiego nie wyglądał. Bądź co bądź, nie znałam go.

Moje rozmyślenia przerwał dzwonek domofonu.


___________________________________________________________________________
I co o nim myślicie ? Dla mnie trochę za krótki, ale ostatnio nie mam weny i czasu ;c 
3 komentarze = X rozdział ! Luv ya Xx