wtorek, 19 sierpnia 2014

Rozdział XXV

Natalie's POV
     Odłożyłam spakowaną torbę na łóżko i usiadłam obok. Sięgnęłam po telefon z szafki, po czym wybrałam numer do Liam'a i napisałam, że już jestem gotowa do wyjścia. Przez ostatnie dwa dni odwiedzał mnie w szpitalu, a pielęgniarki wyciągały go stąd groźbą o wezwaniu ochrony. Powiedział, że razem z Zayn'em zapisali się na odwyk oraz, że znalazł pracę u swojego dawnego przyjaciela. Jest trenerem boksu. Trochę się przestraszyłam, ale szczerze wolę to od brania udziału w nielegalnych walkach. Wierzę mu, ale boje się na nowo zaufać. Oszukał mnie, zdradzał. To pozostawi po sobie ślad, ale mam wrażenie, że Liam zrobi wszystko żebym mu na nowo zaufała. Czy mu wybaczyłam? Chyba tak. Już za pierwszym razem, gdy tu przyszedł wiedziałam, że nie potrafię być długo na niego zła. Teraz byłam pewna, że go kocham. Nie wiem czy robię dobrze. Jestem przecież jeszcze młoda. Nie wiele wiem o życiu, nigdy nie byłam z nikim związana na poważnie. Zostałam sama. Ale pół roku po stracie rodziców jestem gotowa żyć samodzielnie. Jutro kończę osiemnaście lat. Nie chcę wracać do szkoły, ale znajdę pracę. Stary przyjaciel rodziców ma sklep muzyczny, może u niego znajdę zatrudnienie. Liam zamieszka ze mną, to już postanowione. Znaczy to on tak twierdzi, ale nie będę się z nim sprzeczać o coś co i tak jest oczywiste. Myślę, że zmienił się przez to jak omal mnie nie stracił. To tylko kilka dni, a widzę w nim wyraźne zmiany. Nadal jest czuły, kochany i mnie rozpieszcza, ale gdy mnie odwiedzał nie czułam od niego woni dymu papierosowego czy nie widziałam podrażnionego nosa od wciągania amfetaminy. Miał kilka siniaków na ramionach, ale to przez to, że obrywał od małolatów na treningach. Byłam pewna, że pozwalał im na to. Gdyby tego nie robił, Bóg jeden wie co by się z nimi działo. Zadrżałam na tą myśl, ale za chwilę szeroko się uśmiechnęłam widząc przez szybę chłopaka, który biegł w moją stronę z bukietem czerwonych róż.
- Przepraszam, że musiałaś tak długo czekać  - zawołał, muskając wargami moje czoło. Przymknęłam oczy, mrucząc cicho - To dla Ciebie - dodał i wręczył mi kwiaty.
- Dzięki, są piękne - odpowiedziałam, wąchając roślinki. Cały czas przynosił mi coś do szpitala, a później też pielęgniarkom. Wczoraj przyniósł butelkę Jack'a Daniells'a lekarzowi, które się mną zajmował - Chodźmy, chcę już być w domu.
Chłopak chwycił bordową torbę, po czym przepuścił mnie w drzwiach. Podeszliśmy do recepcji po wypis. Miła, niebieskooka blondynka wręczyła mi papier i skarciła, że nie chcę mnie więcej widzieć w takiej sytuacji, w której tu przyjechałam. Zachichotałam, że następnym razem przyjadę z bólami na porodówkę. Sue, bo tak się nazywała, powiedziała, że z chęcią mnie przyjmie. Spojrzałam na Liam'a, który czerwienił się i ściskał moją rękę, chcąc jak najszybciej opuścić to miejsce i onieśmielającą rozmowę. Zachichotałam, po czym pożegnałam się z recepcjonistką.
- Już wiem czym Cię onieśmielić - powiedziałam, przesuwając kciukiem po knykciach chłopaka.
- Nie żartuj sobie ze mnie - zaprotestował, otwierając mi drzwi auta. Wsiadłam. Mój bagaż wylądował na tylnym siedzeniu, a Payne usiadł zaraz obok mnie. Odjechaliśmy spod murów szpitala.


      Leżałam na kanapie przykryta ciepłym kocem, w oczekiwaniu na Liam'a i kubek gorącej herbaty. W telewizji leciała jakaś komedia, więc od czasu do czasu śmiałam się pod nosem. To mój ulubiony gatunek filmowy. Gdy Louis żył często oglądaliśmy je wspólnie. Właśnie, Louis. Nie widziałam go już od dawna. Może odszedł? Zrobił to co miał zrobić. Zaopiekował się mną, a teraz odszedł, bo wie, że Liam jest przy mnie. Nie mam pojęcia. Brakuje mi go. Był dla mnie jak brat, pocieszał, rozśmieszał i pomagał w różnych sytuacjach. Znowu do mojej głowy dotarły wspomnienia przyszłości. Siedzenie do późna na szpitalnym dachu, gdy tylko czuł się dobrze, oglądanie gwiazd, opowiadanie zmyślonych historii czy wspólne pisanie piosenek.
- Wszystko okej? - szarpnęłam głową, gdy w moich uszach rozległ się głos. Podniosłam głowę i wygodne usiadłam.
- Um, tak. Wspominam - odpowiedziałam, po czym sięgnęłam po kubek z cieczą, którą przygotował dla mnie chłopak. Liam usiadł obok mnie i naciągnął na swoje nogi koc.
- Mogę wiedzieć co?
- Przyjaciela. Kiedyś Ci o nim opowiem - upiłam łyk gorącej herbaty i z powrotem wgapiłam się w ekran telewizora.
- W porządku - odparł, po czym otulił mnie swoją ręką i przysunął bliżej, tak bym oparła się o jego ramie.
Czułam się bezpiecznie. W jego ramionach zaznałam spokoju, miłości. Nie mam doświadczenia w miłości, nigdy nie byłam prawdziwie zakochana. Przed tym wszystkim bardzo dużo czytałam i stamtąd dowiedziałam się o relacjach damsko-męskich. Mama mi o tym opowiadała, ale wolałam mieć pewność, że tak naprawdę jest. Różni ludzie, różne doświadczenia. Jednak uczucie zakochania wszyscy opisują podobnie. Motyle w brzuchu, miękkie nogi, chęć zrobienia dla tej drugiej osoby wszystkiego. To właśnie czułam w obecności Liam'a. Właśnie otwiera się nowy rozdział w moim życiu. W życiu obok ukochanej osoby. Payne jakby czytając w moich myślach ucałował moje czoło.
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też - odparłam, wtulając się jeszcze bardziej w ciało chłopaka.

KONIEC SEZONU I
Do zobaczenia! Trzymajcie się cieplutko. Kocham Was.
Natalia xx

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

BARDZO WAŻNE

Dobra, zacznijmy od początku. Nie było mnie tu od bardzo długiego czasu. Jaki jest tego powód? W sumie to sama nie wiem. Trochę lenistwo, wakacje, chęć zmienienia czegoś w swoim życiu. Od pewnego czasu nie przesiaduje przed komputerem tak jak kiedyś. Nie mam też czasu na pisanie. Od niedawna też zaczęłam czytać sporo książek. Zamykam się w pokoju z kubkiem gorącej herbaty i czytam co mi wpadnie w rękę. Zapominam o wszystkim. A gdy tylko ktoś wyciągnie mnie na dwór przy ładnej pogodzie, w domu pojawiam się tylko aby coś zjeść. Za dwa tygodnie zbliża się rozpoczęcie roku. Idę do trzeciej gimnazjum i spadają na mnie duże obowiązki. Organizacja zakończenia roku i wieczorku, zarządzanie szkołą i mnóstwo nauki. Testy, wybór szkoły. W tym roku również zamierzam udać się na jakieś dodatkowe zajęcia. Szczerze wątpię w to, że znajdę czas na pisanie. Może gdzieś w między czasie będę coś bazgrać w zeszycie, a po jakimś czasie wrzucę to na bloga. Zobaczymy. Na razie muszę się z Wami pożegnać. Dostarczyliście mi tyle cudownych emocji! Dziękuje Wam z całego serca i obiecuje, że to nie koniec historii Natalie i Liam'a.
Powiedzmy, że to koniec pierwszego sezonu, a za jakieś pół roku wrócę do Was ze zdwojoną siłą, z nowymi wydarzeniami, z nowymi bohaterami czy rozstrzygnięciem tajemnic, które powstały w tym sezonie.
Także ostatni raz powiem wam PRZEPRASZAM i DZIĘKUJE za to, że mnie nie opuściliście. KOCHAM WAS, każdego z osobna. Nie mówię "do widzenia, a "do zobaczenia" :) ♥

P.S. Przepraszam, za błędy w tej mojej uroczystej przemowie :p

poniedziałek, 30 czerwca 2014

Rozdział XXIV

- Mogę do niej wejść?
- Jest jeszcze słaba, ale możesz ją odwiedzić na kilka minut.
Usłyszałam głosy dochodzące z korytarza, a po chwili szklane drzwi otworzyły się. Oglądałam sytuacje spod przymkniętych oczu. Blond włosa dziewczyna podeszła do szpitalnego łóżka, na którym leżałam i usiadła na stojące obok krzesło. Złapała mnie za rękę, po czym powiedziała ciche "hej". Kiwnęłam głową, czując, że nie dam rady nic powiedzieć. W lewej ręce miałam wczepionego welfrona, którym kroplówka spływała do mojej krwi. Wzdrygnęłam się. Byłam przyczepiona do różnych przedmiotów, które wskazywały mój stan zdrowia.
- Zrobili Ci płukanie żołądka, za dwa dni będziesz mogła wyjść - Lexi zaczęła mówić, a ja tylko skinęłam głową - Nie będę Cię męczyć pytaniami dlaczego to zrobiłaś, przynajmniej nie teraz - uśmiechnęła się.
Nagle wszystko mi się przypomniało. Liam, ta dziewczyna, kłótnia, alkohol, tabletki... Zacisnęłam oczy, czując, że zapełniają się łzami i pociągnęłam nosem. Otrząsnęłam się, gdy moja przyjaciółka dostała sms'a.
- Muszę wyjść na chwilę, zaraz wrócę - wstała, ucałowała mnie w czoło i zniknęła za drzwiami od sali.
Zostałam sama w białym pokoju. Dlaczego nie umarłam? Dlaczego Lexi zdążyła mnie uratować? Co mnie tu trzyma? Intensywne myślenie o wszystkim przyprawiło mnie o ból głowy. Naciągnęłam na siebie kołdrę i zasnęłam.

LEXI'S POV
Odblokowałam telefon i odczytałam wiadomość od Liam'a. Przed wejściem do Natalie napisałam do chłopaka o tym co się wydarzyło. Payne odpisał, że już tu jedzie. Wyszłam przed szpital, czekając na niego. Kilka minut później czarne auto zostało zaparkowane na parkingu. Młody mężczyzna wybiegł z niego i podszedł w moją stronę. Przytulił mnie na przywitanie.
- Gdzie ona jest? - zapytał przechodząc przez próg i ciągnąc mnie za sobą.
- Parter, sala 32 - jęknęłam, próbując nadążyć za jego tempem.
Chłopak zatrzymał się przy sali i przyglądał się przez szybę pokojowi. Zatrzymałam się przy nim. Spojrzał się w moją stronę, a ja pewna tego co robię, skinęłam głową pozwalając mu wejść do środka.

LIAM'S POV
Była tam. Jej osłabione ciało leżało na łóżku przykryte białą pościelą. Przez chwilę miałem wrażenie, że zaraz ktoś podejdzie i naciągnie jej biały materiał na głowę. Wzdrygnąłem się. Lexi skinęła w moją stronę głową, dając mi informacje, że mogę wejść. Popchnąłem szklane drzwi, a widząc krzesło obok łóżka usiadłem na nie. Natalie spała. Bałem się, że jak się obudzi zdenerwuje się i jej stan się pogorszy. Wiem, że byłem sprawcą tego, że dziewczyna leży tu teraz, podłączona do różnych przyrządów. Serce łamało mi się na milion kawałków, gdy przyglądałem się bladej twarzy szatynki. Nagle jedna z jej rąk zsunęła się z łóżka. Chwyciłem ją i położyłem przy ciele Naty. Złapałem ją za dłoń i przycisnąłem do swojego serca, wcześniej delikatnie ją całując.
- Przepraszam - wyszeptałem, a słone łzy zaczęły spływać po moich policzkach; wytarłem je wolną ręką i pociągnąłem nosem.
Ciało dziewczyny drgnęło, a po chwili odwróciła się w moją stronę przebudzona. Próbowała cofnąć swoją dłoń, lecz nie miała siły aby to zrobić. Zainterweniowałem odkładając ją.
- Przepraszam za wszystko - powiedziałem, a widząc, że chce coś powiedzieć, szybko pokręciłem przecząco głową - Nic nie mów, jesteś jeszcze słaba. To wszystko moja wina. Przepraszam.
- Musi pan już wyjść - miły kobiecy głos odbił się w moich uszach - Panna Burnett zostanie poddana badaniom.
- Rozumiem. Do widzenia, Natalie - powiedziałem i ruszyłem do wyjścia.
Ustałem za szybą i przyglądałem się jak pielęgniarka odpina wszystko od dziewczyny. Burnett patrzyła na mnie.
- Kocham cię, Księżniczko - wyszeptałem powoli, żeby mogła wyczytać słowa z ruchu moich warg.
Widziałem, że mimo uporu uśmiecha się, co dało mi w głębi serca nadzieje.

________________________________________________________________________________
Po długim czasie jest rozdział! Komputer i lapek naprawiony. Mogę pisać :P
+ Kto chciałby być informowany o nowym rozdziale niech napiszę nazwę tt lub ask.fm :)
+ Obserwujcie!
+ Dziękuje za tyle wyświetleń i komentarzy ♥ 
+ Co o nim sądzicie?
+ Zapraszam też na nowego bloga: Camp
Enjoy :3

sobota, 17 maja 2014

Rozdział XXIII

- Natalie?!
Jęk chłopaka, wywołał na moim ciele ciarki i dał do zrozumienia, że to naprawdę się stało. Liam przespał się z tą kobietą. W głowie miałam tylko ich, w łóżku. To wszystko działo się za szybko. Założyłam dłonie na twarz, usiłując opanować płacz. Podniosłam głowę, a przez zaszklone oczy ujrzałam szatyna. Położył swoje dłonie na moje kolana i przyciągnął mnie bliżej, lecz odepchnęłam go.
- Zostaw mnie! - jęknęłam, bijąc go po torsie.
- Uspokój się Natalie. Zrobiłem to dla nas.
- Nas? Nie ma żadnych nas! Nie istniejemy! - warknęłam i podniosłam się z miejsca.
Chłopak wstał i usilnie próbował mnie przytulić. 
- Pomocy! - krzyknęłam, żeby mnie puścił.
Przeraził się moim wzywaniem pomocy i odpuścił. Odetchnęłam i zawróciłam na drogę, prowadzącą do mojego mieszkania. 
- Kocham Cię! - usłyszałam za sobą.
Jak on może nadal tak mówić? Zdradził mnie. Jestem pewna, że robił to cały czas, gdy byliśmy razem. Mówił, że mnie kocha, wychodził na godzinę i wracał jakby nigdy nic. 

~*~
Trzasnęłam drzwiami, zatrzaskując je na wszystkie spusty, bojąc się, że Liam da radę je wyważyć, gdy go nie wpuszczę. Weszłam do sypialni i z płaczem rzuciłam się na łóżko. Poduszka po lewej stronie łóżka pachniała jego perfumami. Zaciągnęłam się tym zapachem, ale po chwili odrzuciłam przedmiot w kąt. Gdybym wtedy nie pozwoliła mu ze mną porozmawiać, byłabym razem z rodzicami i Megan. Tak cholernie się nim zauroczyłam. Nienawidzę się za to. Sukinsyn mnie omamił. Czułe słówka, prezenty, romantyczne wieczory. Dałam się podpuścić. Zerwałam się z łóżka i pobiegłam do łazienki. Zatrzymałam się przy jednej z szafek, a z dolnej szuflady wyciągnęłam opakowanie tabletek psychotropowych, które dostałam od lekarza po śmierci rodziców. Udałam się do kuchni i sięgnęłam butelkę wódki, stojącej na półce. Wysypałam tabletki z pudełka i połykałam je kolejno, zapijając alkoholem. Sięgnęłam po telefon. Nieodebrane połączenia, wiadomości. Od Liam'a. Zamknęłam okno i zadzwoniłam do Lexi.
-/Halo?
- Możesz do mnie przyjechać? Źle się czuje...
-/Co się stało? Gdzie Liam?
-Przyjedź, czekam na Ciebie - powiedziałam, po czym odłożyłam telefon z powrotem na stół i upiłam łyk cieczy.

~*~
- Naty! Otwórz drzwi! - usłyszałam krzyki. Lexi.
Ledwie żywa podniosłam się z krzesła i wyruszyłam do korytarza. Otworzyłam zamki, a przez drzwi wparowała moja przyjaciółka. Widziałam jej zdenerwowanie, ale nie zdążyłam nic zrobić, bo upadłam.

*oczami Lexi*
Widziałam jak jej bezwładne ciało opada na podłogę. Rzuciłam się by ją podnieść. Chwyciłam za telefon i zadzwoniłam na pogotowie, zgłaszając całą sprawę. Przez kilka minut następnych minut usiłowałam wymusić u dziewczyny wymioty. Na darmo. Nim się obejrzałam ratownicy medyczni wynosili Natalie z mieszkania do karetki.

_________________________________________________________________________________
+ Kto chciałby być informowany o nowym rozdziale niech napiszę nazwę tt lub ask.fm :)
+ Obserwujcie!
+ Dziękuje za tyle wyświetleń i komentarzy ♥ 
+ Co o nim sądzicie?
+ Zapraszam też na nowego bloga: Camp
Enjoy :3

niedziela, 4 maja 2014

NOWOŚC

Zapraszam Was na mojego nowego bloga: http://campyy.blogspot.com/ :)
Czekam na szablon, jestem w trakcie kończenia zwiastuna, a za 2 tygodnie pojawi się prolog :) Zapraszam, serdecznie :)

niedziela, 20 kwietnia 2014

Rozdział XXII

Nastąpiły zmiany. Nie pojawi się druga część poprzedniego rozdziału, bo stwierdziłam, że to będzie bez sensu. Nie było by tam opisane nic ciekawego. Także zapraszam do przeczytania kolejnego rozdziału :)

Stałam na tyłach budynku, czekając na Liam'a. Zayn powiedział, że za jakiś czas powinien wyjść. Podparłam się plecami o zimną ścianę i przyciągnęłam głowę do piersi, głośno oddychając. Usłyszałam huk, na który błyskawicznie zareagowałam, odwracając się w tamtym kierunku. Grupka facetów. Ruszyli w moim kierunku, co mnie przeraziło.
- Laleczko, co tu robisz? - spytał jeden z nich, ciągnąc mnie za podbródek w swoją stronę.
- Czekam na znajomego - powiedziałam stanowczo, jednocześnie bojąc się.
- Możemy Cię zaspokoić, skarbie - zadrwił, po czym naparł na mnie swoim ciałem.
- Puść mnie, zboczeńcu! Ała! - czułam jego dłonie na swoim brzuchu, które powoli schodziły niżej - Liam! Pomocy!
- Liam? - zapytał zaskoczony napastnik, po czym odparł atak.
- Naty?! Co tu się dzieje?! - usłyszałam krzyki Liam'a.
- Liam... - szepnęłam, łapiąc się za bolące ramie. 
- Max? Co jest, kurwa? - chłopak szedł wprost na nas, a jego mięśnie napinały się pod koszulką.
Payne klęknął przede mną i spojrzał na bolące miejsce. Było całe czerwone. Wzdrygnął się i wyskoczył do mężczyzny stojącego nad nami.
- Co jej, kurwa, zrobiłeś?! - krzyknął i popchnął Max'a na ziemie.
Liam okładał go pięściami, na co straszy mężczyzna nie reagował.
- Liam! Zabijesz go! - krzyknęłam i wzdrygnęłam się, gdy poczułam ból. Reszta facetów odeszła w popłochu.
- Nie skrzywdzi Cię, już więcej!
- Ty mnie krzywdzisz! - jęknęłam upadając na ziemie.
Chłopak przestał. Usiadł przy mnie, a po chwili przyparł mnie do siebie. Musnął moje ramię. 
- Nie chcę tego, Księżniczko - powiedział. 
Mężczyzna, który jeszcze przed chwilą leżał na ziemi, wstał i uciekł.
- Ale to robisz Liam - łzy popłynęły z moich oczu - Powiedz dlaczego to robisz? Dlaczego się bijesz?
- Kto Cię tu przyprowadził? - spytał, unikając odpowiedzi.
- Przyszłam z koleżankami i spotkałam Zayn'a...
- Jasne, Malik. Nie wiem co on Ci powiedział, ale nie wierz mu.
- Liam, wszystko co mi powiedział okazało się być prawdą. Ufam mu bardziej, niż Tobie...
To co powiedziałam z pewnością go zabolało. Mimo uczucia, którym go darzyłam nie potrafiłam mu już zaufać.
- Nawet teraz nie potrafisz się przyznać. Jak mam Tobie ufać, skoro kłamiesz?
- Przepraszam. Tak zarabiam. Walka to moje życie. Pamiętasz jak mówiłem Ci o opuszczeniu domu dziecka? - kiwnęłam głową - Zamieszkałem wtedy u Luke'a, który zajmuje się organizacją walk. Jak moja matka zaczęła pić, chodziłem z nim do klubu bokserskiego. Od małego trenowałem. Nie potrafię bez tego żyć.
- Rozumiem Cię - westchnęłam i złapałam go za rękę - ale wcale nie musisz tu walczyć. Możesz poszukać pracy jako trener czy coś w tym stylu. 
- Nie będę potrafił - powiedział i odparł moją dłoń.
- Pozwól mi do ciebie dotrzeć. Pozwól mi sobie pomóc. 

* tydzień później*


"SKLEP MUZYCZNY"

Duży nagłówek od razu przykuł moją uwagę. Zadzwoniłam pod podany numer, a miły, kobiecy głos odezwał się w słuchawce. Pani Bloom była właścicielką sklepu. Potwierdziła poszukiwanie pracowników. Umówiłam się z nią, że za godzinę mogę przyjść na rozmowę. Ucieszyłam się w duchu, ale nie powiedziałam o niczym Liam'owi, ponieważ chciałam by to było niespodzianką.

*~*
Payne wyszedł kilka minut temu, a ja byłam już gotowa na rozmowę kwalifikacyjną. Opuściłam swój
budynek i ruszyłam przez park do centrum.

*~*
- Sklep jest podzielony na sektory, no wiesz. Rock, pop, r&b...
- Rozumiem - uśmiechnęłam się.
- To już wszystko wiesz. Przepraszam, że mama nie przyszła. Moja młodsza siostra to sierota i co chwilę trzeba z nią do szpitala jeździć - zaśmiał się, odrobinę wyższy ode mnie blondyn.
- To widzimy się w poniedziałek? - zapytałam, chichocząc.
- Tak. Umowę podpiszesz jak mama będzie. Do zobaczenia - zawołał, gdy wychodziłam.

*~*
Postanowiłam zrobić romantyczną kolację. Musiałam iść na zakupy. Skręciłam w boczną uliczkę, aby dostać się szybciej do marketu. Przechodziłam koło dużej willi. Przez jedno z okien dostrzegłam kochająca się parę, na co zachichotałam. Nie ma nawet wieczora, a oni to robią. Szłam dalej, jednak coś kazało mi zawrócić. Stanęłam ponownie przed ogromnym domem i wtedy go zobaczyłam. Wstał i zaczął się ubierać, a kobieta coś mu wręczała. Nie czułam nóg, moje ciało umierało. Czułam, że moje serce rozpada się na milion drobnych kawałków. Oparłam się o ceglany mur i zaczęłam płakać. W głowie miałam mnóstwo różnych myśli. Jedne z nich mówiły, że to może nie on, dlatego też czekałam aż wyjdzie. Chłopak opuścił posiadłość i wtedy byłam pewna, że to Liam.
- Natalie?!

_________________________________________________________________________________
Wiem, wiem. Miał być urlop, ale nie mogłam się powstrzymać, żeby czegoś nie napisać :D
Przepraszam za błędy, poprawie je wieczorem :) xx
+Jeszcze 4 rozdziały i koniec I sezonu :)
+ Kto chciałby być informowany o nowym rozdziale niech napiszę nazwę tt lub ask.fm :)
+ Obserwujcie!
+ Dziękuje za tyle wyświetleń i komentarzy ♥ 
+ Co o nim sądzicie?
Enjoy :3

sobota, 29 marca 2014

Rozdział XXI


*oczami Liam'a*

Siedziałem z Natalie na kanapie i oglądaliśmy film. Dziewczyna niedługo wróci do szkoły, więc będzie brakowało nam wspólnie spędzanego czasu. Położyłem głowę na jej brzuch, gdy poczułem dźwięk, oznajmujący nową wiadomość. Niechętnie podniosłem ciało i sięgnąłem po przedmiot, po czym odczytałem sms'a.
"Jest szansa zarobienia niezłej kasy. Wchodzisz w to?" ~ Luke.
Wiedziałem, że chodzi o walkę. Nie zajmowałem się tym ostatnio ani nie , ale zgodziłbym się za każdym razem. To była moja praca. To z tego się utrzymywałem. Z tego i sypiania z tymi ździrami, które nie mają na co wydawać pieniędzy. Nie przejmując się konsekwencjami swoich czynów wystukałem zatwierdzającą wiadomość, po czym znów zsunąłem się na ciało nastolatki.
- Co jest? - spytała.
- Będę musiał dzisiaj wyjść i prześpię się u siebie, w porządku?
- Jasne, wyjdę z koleżankami do kina czy gdzieś - odparła mierzwiąc moje włosy.
Jestem pewny, że nie jest na tyle głupia, żeby wierzyć mi w każde słowo i nie dopytywać się o szczegóły. Z jakiegoś powodu nie chciała tego robić.

~*~
Ściągnąłem z siebie granatową koszulkę i spodenki, które wylądowały na fotelu. Wciągnąłem na uda inne, krwistoczerwone z białą tasiemką wokół pasa. Rozciągnąłem mięśnie i wyszedłem z pomieszczenia. Przeszedłem przez ciemny korytarz i dotarłem do Luke'a, który stał pod ringiem.


*oczami Natalie*
- Naty! - usłyszałam, a moje koleżanki przybiegły w moją stronę, rzucając się na moją szyję.
- Dawno się nie widziałyśmy! Opowiadaj co u ciebie. Jak sobie radzisz, po... no, wiesz?
- Jest w porządku, nie martwcie się. Idziemy do kina? Ponoć mają grac coś fajnego.
- Wiesz, mamy trochę inne plany. Nielegalne... - szepnęła jedna z nich.
- Biję się jeden przystojniak, który zawsze zabiera jakąś panią ze sobą - zaświergotała Massy.
- Umm, okay - odparłam.

~*~
To miejsce było straszne. Opuszczony budynek, poobdrapywane ściany. Zupełnie tak jak ten, w którym poznałam Liam'a. Ciemne myśli wpadły do mojej głowy. Przypominało mi się co wtedy robiłam w tym domu. Szybko jednak wróciłam na ziemię, poprzez kuksańca, którego dostałam od Clarie.
- Ziemia do Naty - zachichotała, na co się uśmiechnęła i wróciłam do oględzin budynku.

Dotarłyśmy do miejsca, które stanowiło centrum zainteresowania wielu napalonych miłośników krwi i przemocy. Dziewczęta wepchały się pod sam ring, by mieć lepszy dostęp do osoby, którą przyszły tu oglądać. Rozejrzałam się ponownie po zgromadzonym tłumie i wtedy spostrzegłam czarnowłosego Mulata, który rozmawiał z kilkoma facetami. Rozpoznałam go.

- Zaraz wrócę, pójdę się tylko przywitać - rzuciłam do dziewczyn.
- Przystojniaczek - zawołały chórem, na co parsknęłam śmiechem.
- Cześć, Zayn - wesoło za informowałam, poklepując chłopaka w ramię.
Chłopak odwrócił się, a z jego twarzy znikł uśmiech. Szybko chwycił mnie za dłoń i począł ciągnąc w stronę wyjścia.
- Zayn! Czekaj! - usiłowałam wyrwać swoją rękę z jego uścisku, ale był zbyt silny - Zayn! To boli!
- Nie powinno Cię tu być, Natalie - jęknął i znalazł się razem ze mną na jakimś korytarzu z dala od tego tłumu.
- Dlaczego? O co chodzi?
- Nie możesz go takiego zobaczyć - zawołał.
- Kogo? - spytałam, a wtedy przypomniałam sobie rozmowę z Malik'iem o zajęciu Liam'a.


_________________________________________________________________________________
Tak, wiem. Powinnam dostac porządny opiernicz. Przepraszam, ale zapomniałam hasła do blogspot'a :/ Dopiero dzisiaj przy sprzątaniu pokoju znalazłam kartkę z nim. Tak więc w końcu mogłam opublikowac XXI rozdział :)

+ Kto chciałby być informowany o nowym rozdziale niech napiszę nazwę tt lub ask.fm :)
+ Obserwujcie!
+ Dziękuje za tyle wyświetleń i komentarzy ♥ 
+ Co o nim sądzicie?
Enjoy :3

czwartek, 27 lutego 2014

Rozdział XX

*oczami Natalie*
Obudziłam się z ostrym bólem głowy, gdy słońce próbowało przebić się przez zasłony. Przesunęłam głowę by napotkać twarz Liam'a. Jeszcze spał. Szturchnęłam go lekko.
- Liam... Liam, chce mi się pić- szepnęłam czując że moje gardło jest wyschnięte. Chłopak nie drgnął więc sama musiałam sobie poradzić. Zwlekłam się z łóżka i pospieszyłam w stronę kuchni. Mieszkanie wyglądało jak pobojowisko. Ludzie spali na sofie, przy stole, a niektórzy nawet na podłodze. Wokół porozrzucane były puste puszki po piwie, butelki i inne opakowania. Ominęłam zamieszanie i weszłam do kuchni. Z górnej półki wyciągnęłam tabletkę przeciwbólową. Popiłam ją szklanką wody i usiadłam do stołu. Próbowałam przypomnieć sobie co się wczoraj działo. Pamiętałam tylko o rozmowie z Lexi, a potem film się urywa. Syknęłam z bólu i kolejny raz upiłam wody. Wstałam po czym sięgnęłam butelkę z przeźroczystą cieczą i wróciłam do sypialni.

~*~

*narrator*
- Cześć Mamo! - jęknęła Alexis, kiedy po wczorajszej imprezie wróciła do domu.
- Witaj - odpowiedziała pani Andreas i ucałowała córkę.
- Przepraszam, że tak późno, ale Natalie trochę zabalowała, więc musiałam pomóc ogarnąć pijanych ludzi.
- Dobrze, nie musisz się tłumaczyć. Proszę, zjedz śniadanie, weź prysznic, a potem pomożesz mi w ogródku- zawołała radośnie Joanne i wyszła z kuchni.
Lexi usiadła do stołu i zjadła przygotowane przez jej rodzicielkę naleśniki. Gdy miała zamiar wstać, jej telefon zadzwonił.
- Halo?
-/ Dzień dobry, Piękna.
- Czy my się znamy?
-/ Nie udawaj, że nie.
- Luke...
-/ Zgadza się. Co dzisiaj robisz? Mam zamiar Cię gdzieś porwać.
- Przykro mi, ale jestem zajęta.
-/ Nie zbyt mnie to obchodzi. Będę za godzinę, Piękna.
Chłopak rozłączył się, a przez ciało dziewczyny przeszedł ogromny dreszcz, który ją sparaliżował. Niezdarnie wstała i ruszyła w stronę łazienki.

~ 40 minut później~

*oczami Lexi*
Przebrałam się w szare dresy i czarny top, po czym wyszłam z pokoju i podreptałam do ogródka. Przesunęłam wzrokiem po otoczeniu i wtedy ujrzałam mamę. Podbiegłam do niej.
- To w czym Ci pomóc? - spytałam, szeroko się uśmiechając.
- Pani Joanne! Znalazłem je! - usłyszałam jęk wydobywający się z altany.
Odwróciłam się i wtedy spostrzegłam jego. Miał na sobie stare ubrania mojego starszego brata, a w ręku trzymał grabie. Jego włosy sterczały w każdym możliwym kierunku, a opalona skóra błyszczała pod wpływem promieni słonecznych. Uśmiechnął się w moją stronę i prędkim krokiem znalazł się obok.
- Cześć, Lexi - zawołał, usiłując pocałować mnie w policzek, ale natychmiast się odwróciłam.
- Co Ty tutaj robisz? - warknęłam, przytrzymując ręką jego tors - I dlaczego masz na sobie ubrania mojego brata?
- Lexi, uspokój się - zainterweniowała moja mama - Luke zaoferował mi pomoc, a jego ciuchy nie nadawałyby się do pracy w ogrodzie. A z resztą, Matt nie miałby nic przeciwko.
Parsknęłam śmiechem i wyrwałam narzędzie z rąk chłopaka, po czym ruszyłam w stronę grządek.
- Trudna dziewczyna - usłyszałam za sobą westchnienie Luke'a.
- Nie przejmuj się, ona tylko tak na początku.
Odwróciłam się w ich stronę i wywróciłam teatralnie oczami.
- Idziesz czy nie? - ponownie warknęłam, zwracając się do bruneta.
- Piękna mnie woła, muszę iść. A pani niech odpocznie - zawołał i ruszył do mnie.
- Powodzenia! - jęknęła za nami i odeszła.
Chłopak przeszedł obojętnie, mijając mnie i ustał na przeciwko. Powoli zaczął ściągać z siebie koszulkę, prężąc przy tym mięśnie. Wywróciłam oczami i przeklęłam w myślach moją mamę, przez to, że ten głupek musiał tu być. Nachyliłam się by podnieś sporawy kamień, a gdy podniosłam się, napotkałam wzrokiem tors chłopaka.
- Zasłaniasz mi słońce - parsknęłam i wymusił uśmiech, który szybko znikł z mojej twarzy, po czym wyminęłam jego półnagie ciało.
Odwrócił się i chwycił mój podbródek.
- Jeszcze za tym zatęsknisz - zamruczał do mojego ucha i lekko musnął jego płatek na co wzdrygnęłam - Cnotko - dokończył, a ja wymierzyłam siarczysty plask w jego prawy policzek.
- Spokojnie, Piękna - zawołał, mocno ściskając moje nadgarstki.
- Puść mnie! - odpuścił - Jeśli nie chcesz mnie zdenerwować, lepiej weź się do roboty.

~ mieszkanie Natalie ~

*oczami Naty*
Obudziłam się ponownie czując na swoim brzuchu ciepły dotyk nosa Liam'a.
- Dzień Dobry, Księżniczko - powiedział, lekko ssąc cześć mojego tułowia, na co zachichotałam - Jak się czujesz?
- Lepiej - odpowiedziałam, a chłopak podniósł głowę; przeniósł ją bliżej mojej, po czym zawisnął nade mną swoim ciałem podpierając się dłońmi.
- Cały czas nad Tobą czuwałem - słowa wypowiadał powoli, a między nimi scałowywał skórę na mojej szyi i linii szczęki - Obserwowałem każdy Twój ruch... Wiem, że wstawałaś... Wiesz, że Cię kocham? - szepnął do mojego ucha.
- Ja Ciebie też, Liam - odpowiedziałam i sięgnęłam po misia z szafki nocnej i wcisnęłam go między nas - On mi o tym przypomina. Tamtego dnia, powiedziałeś mi to pierwszy raz.
- Tak, wiem i cieszę się, ale ... - zaczął i musnął moje usta - ale chciałbym, żeby to też Ci o tym przypominało - dokończył i złapał za łańcuszek na swojej szyi, aby ostrożnie go odpiąć i ściągnąć - Podnieś się.
Chłopak zszedł z nade mnie, a ja podniosłam swoje ciało, aby ułatwić mu dostęp do mojego karku, gdzie po chwili zawisnął srebrny wisiorek z papierowym samolocikiem.
- Dziękuje - odparłam i złapałam za świecidełko.
- Dostałem go od ojca zanim nas zostawił. Powiedział mi wtedy, że jest dla osoby, którą kochamy. Dla osoby, która ma być na zawsze w naszym życiu. Chcę żebyś była jedną z tych osób. Najważniejszą. Tą, której zapewnię bezpieczeństwo i spokój. Tą, z którą pragnę budzić się co rano i zasypiać w swoich ramionach. Bądź tą, dla której gotów jestem poświecić wszystko, nawet życie. Tą jedyną.

_________________________________________________________________________________
W końcu! Prawda?
Przepraszam Was! To już się więcej nie powtórzy, będę grzeczna :)
+ Kto chciałby być informowany o nowym rozdziale niech napiszę nazwę tt lub ask.fm :)
+ Obserwujcie!
+ Dziękuje za tyle wyświetleń i komentarzy ♥ Oby tak dalej :)
+ Co o nim sądzicie?
+ Jutro dodam gify, bo dziś jestem już zmęczona. Dobranoc <3                                           

poniedziałek, 3 lutego 2014

Rozdział XIX

Przełknęłam gryz kanapki po czym podniosłam telefon chłopaka, który zasygnalizował o nowej wiadomości. Odczytałam ją.
Byłam zdziwiona. Lexi i Liam się pokłócili? Przecież po koncercie wszystko było dobrze.
- Cześć, Księżniczko - zawołał wesoło chłopak, który własnie wszedł do kuchni po tym jak wziął kąpiel.
- Cześć - odpowiedziała, a chłopak mnie ucałował.
- O czym tak myślisz? - spytał i dosiadł się do stołu.
- Zróbmy domówkę. Zaprosisz swoich znajomych, ja również. Wszyscy się poznają - nie chodziło mi o dobre stosunki innych, a oto iż potrzebowałam informacji na temat sporu Liam'a i Lexi. 
- Jest sobota, więc jak najbardziej - uśmiechnął się ponownie i ugryzł kanapkę po czym popił ją czarną herbatą. 

~*~
- Liam! Możesz mi pomóc? - zawołałam, przebywając w sypialni, gdzie ubierałam się na naszą imprezę.
- Jestem - oznajmij brunet.
Podszedł do mnie i zapiął zamek od mojej czarnej sukienki.
- Dzięki - odparłam i ciągnąć za sobą Payne'a weszłam do salonu. 

Wszystko było gotowe. Alkohol, jedzenie, muzyka. Zaraz po śniadaniu ostrzegłam sąsiadów, że może być głośno. A będzie. 

Usiadłam na kanapie, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Liam odszedł ode mnie i zaprosił gościa do środka.
- Witaj, Natalie - zawołał wesoło Zayn, po tym jak przywitał się z przyjacielem.
- Cześć - jęknęłam i podniosłam się aby ucałować chłopaka.

~*~
Nasze mieszkanie zapełniło się ludźmi. Większość z nich zaprosiłam ja, więc cieszyłam się widząc znajome twarze, które w czasie wakacji, widziałam bardzo rzadko. Znajomi Liam'a wyglądali inaczej, niż się spodziewałam. Byłam pewna, że zaprosi jakiś dresów czy podobnych. Jednak wygląd tych ludzi całkowicie odbiegał od mojego wyobrażenia. Byli bardzo podobni do nas. 

Wszystkie pomieszczenia przepełniała muzyka i woń alkoholu. Przeciskałam się między ludźmi w poszukiwaniu przyjaciółki. W końcu ją znalazłam.
- Pokłóciłaś się z Liam'em? -spytałam, upijając łyk procentowego napoju
- Nie warto o tym gadać, kochana - jęknęła, usiłując uciec ode mnie.
- Czekaj - zawołałam - Jeśli chodzi ci o to, że Li ćpa to wiedz, że już dawno wiem. 
- I co? Nic z tym  nie zrobisz?
- Zrobię, ale dopiero wtedy jak sam mi się do tego przyzna.
- Ugh. Tobie naprawdę nie da się nic wytłumaczyć - westchnęła - Widzę, że tutaj nic nie zrobię - dokończyła i przytuliła mnie.
- Zgadza się , a teraz idź i się z nim pogódź.
- W porządku. To był powód, przez który się do Ciebie nie odzywałam. Bałam się. A zmieniając temat. Co z tym kolesiem i sms'ami? 
- Mam nowy telefon i wszystko ucichło - jęknęłam wesoło.
- Cieszę się. Idę do niego - powiedziała i podeszła do Payne'a, który rozmawiał ze swoim bratem, a ja ruszyłam po kolejnego drinka.

*oczami Lexi*
- Cześć - jęknęłam nieśmiało, zwracając się do szatyna.
- Witaj, Alexis - odpowiedział drwiąco.
- Chciałabym Cię przeprosić Liam - zaczęłam - Zareagowałam trochę zbyt nerwowo,ale myślę, że Natalie zasługuje na prawdę.
- Ja też przepraszam. A Naty dowie się prawdy - odpowiedział, na co głośno westchnęłam czując ulgę.
- Dzięki, wracam do Harry'ego.
- Czekaj. Poznaj mojego brata - zawołał, gdy przed nami ustał wyższy od Liam'a o kilka centymetrów brunet.
- Jestem Luke - przywitał się.
- Lexi. Przepraszam, ale muszę wracać do chłopaka. Miło Cię poznać - uśmiechnęłam się i ruszyłam w stronę na której z innymi znajomymi siedział Styles.
- Ciebie również - usłyszałam jego ostanie słowa i zniknęłam w tłumie.

*oczami Natalie*
Upiłam łyk kolejnego drinka i leniwie opadłam na blat stołu. W tym momencie to miejsce było idealne do spania. Od nadmiaru alkoholu przysnęłam. Chwilę później poczułam, że ktoś bierze mnie na ręce.
- Nie dobrze mi. Kim Ty jesteś? - spytałam, ale nikt nie odpowiadał, więc otworzyłam oczy - Jesteś przystojny, ale powinieneś się ogolić - powiedziałam, gładząc mężczyznę po policzkach.
- Ostatnio mówiłaś, że to sprawia iż taki jestem - zachichotał. Znałam ten głos.
- Muszę do łazienki - jęknęłam i zatkałam ręką usta. 
Chłopak zaniósł  mnie do pomieszczenia, a ja klęcząc przed toaletą zwymiotowałam. 
- Widzę, że czeka mnie dyżur przy Tobie, Księżniczko - teraz była pewna. Liam. 
- Nie chce żebyś widział mnie w takim stanie - powiedziałam, jąkając się i powtórzyłam ohydną czynność.
- Nie martw się, nie patrze - zachichotał i przytulił mnie próbując utrzymać bym "trafiała" wymiocinami.

*narrator*
Lexi siedziała na kolanach Harry'ego, gdy podszedł do nich straszy brat Liam'a. 
- Miło Cię znowu widzieć - zawołał.
- Ciebie też. Harry to Luke. Brat Payne'a - zatwierdziła.
Chłopcy podali sobie dłonie po czym je uścisnęli. 
- Zatańczysz? - zapytała Luke, kierując wzrok w stronę Alexis.
- Jasne - odparła i wstała łapiąc za rękę bruneta. 
~*~
- Jesteś śliczna - szepnął mi do ucha, a ja zadrżałam. 
- Mam chłopaka - odpowiedziałam stanowczo, nie przerywając tańca.
- Mi to nie przeszkadza.
 Andreas przeraziła się, słysząc słowa chłopaka. Wiedziała, że ten facet nie jest normalny. Bała się, jednak nie dała po sobie tego poznać.



________________________________________________________________________________
Jest! Po długie rozłące znów Was nawiedziłam :D Jak Wam się podoba? Myślę, że trochę nie wyszedł. 
+ Kto chciałby być informowany o nowym rozdziale niech napiszę nazwę tt lub ask.fm :)
+ Obserwujcie!
+ Dziękuje za tyle wyświetleń i komentarzy ♥ Oby tak dalej :)
+ Jeśli są jakieś błędy to przepraszam, ale nie mam czasu ich poprawiać iż jestem zmęczona. Wszelkie "usterki" poprawie jutro. Trzymajcie się Xx

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Rozdział XVIII

*oczami Liam'a*
Obudziłem się kilka minut przed spotkaniem z Lexi. Zsunąłem swoją rękę z brzucha Naty, po czym delikatnie ucałowałem jej polik i wstałem. Chwyciłem swoje ubrania.

- Gdzie idziesz? - spytała, leżąc z zamkniętymi oczami.
- Kupić Ci coś na śniadanie. Śpij, księżniczko - odparłem i wyszedłem, gdy dziewczyna mruknęła i ponownie zasnęła.
Będąc w korytarzu, wciągnąłem na siebie czyste ciuchy, które przyniosłem po ostatnim pobycie w mieszkaniu Luke'a. Na stopy włożyłem niewysokie trapery i opuściłem nasz dom.


~*~
Zamknąłem za sobą szklane drzwi kawiarni. Lexi siedziała z jakimś chłopakiem przy ostatnim stoliku pod ścianą. Podszedłem do nich i usiadłem na jednym z dwóch wolnych krzeseł.
- Witaj, Alexis. Ciebie nie znam - zwróciłem się do chłopaka.
- Harry. Jestem bratem Rosie - odparł.
- Rosie? Ach, pamiętam. Przyjaźniliśmy się, a Ty zawsze się mnie bałeś. Ponoć wyjechała.
- Tak. Ale nie o tym chcemy rozmawiać - wtrąciła blondynka.
- Tak przypuszczam.
- Chodzi o Natalie. Znamy Cię, Liam. Wiemy czym się zajmujesz i jaki jesteś.
- Nic o mnie nie wiecie - jęknąłem, ściskając pieść.
- Nic? A to, że sypiasz z innymi za pieniądze? - spytał z poirytowaniem Styles.
- Milcz! Naty nie ma się o tym dowiedzieć! - krzyknąłem, a goście w lokalu zwrócili wzrok w naszą stronę.
- Ale musi... - powiedziała delikatnie Lexi.
- Nie! - krzyknąłem - Jeżeli się dowie to pożałujecie.
Z pogardą odsunąłem stolik i podszedłem do lady.
- Przepraszam - mój głos stał się spokojniejszy, a ja dodałem, gdy sprzedawczyni się odwróciła - Mógłbym prosić ciastko z jabłkiem i cynamonem?
- Tak, oczywiście - odparła i podała mi ciastko, jakby nic nie miało tu miejsca - Należy się dwa funty.
- Proszę i dziękuje - wręczyłem kobiecie pieniądze i opuściłem kawiarnie.

~*~
- Śpisz jeszcze? - spytałem, pochylając się nad dziewczyną.
- Shh, jestem śpiącą królewną. Nie psuj bajki - zachichotała.
Bez zastanowienia pocałowałem ją delikatnie i podniosłem głowę.
- Co robisz? - spytała.
- Jestem królewiczem i budzę moją królewnę - zaśmiałem się - Mam dla Ciebie ciastko, wstawaj.
- Dobrze, ale musisz mi pomóc - powiedziała, odkrywając ciało.
Chwyciłem ją za nogi, po czym oparłem jej biodra o swoje ramie i skierowałem się w stronę kuchni.
- Nie chodziło mi o to - westchnęła, poklepując mnie w plecy.
- A mi tak - uśmiechnąłem się i posadziłem ją na blacie, stając przed nastolatką. Sięgnąłem po papierową torebkę z kawiarni i wręczyłem ją Natalie.
- Dziękuje - odpowiedziała i ugryzła kawałek słodkości.

~*~
Zostawiłem ukochaną w galerii handlowej, a sam poszedłem spotkać się z Drake'iem. Zatrzymałem samochód na placu i oparłem się o niego. Chwilę później w umówionym miejscu pojawił się też Parker. Podszedłem do niego i wyciągnąłem dłoń w jego kierunku.
- Dziękuje, że tego nie zgłosiłeś.
- Wiesz, mogę jeszcze zmienić zdanie - odpowiedział ściskając moją rękę.
- Lepiej  nie. Chciałem Cię prosić żebyś dał spokój Natalie.
- Już to zrobiłem. Wybacz - powiedział ze skruchą.
Nie wierzyłem w to co widziałem. Rozmawialiśmy jak cywilizowani ludzie. Bez szarpaniny, krzyków i wyzwisk. My. Liam Payne i Drake Parker. Najwięksi wrogowie rozmawiają spokojnie.
- Nie wierzę, że to się dzieje - jęknąłem.
- Ja też mogę mieć serce - odparł i wsiadł do samochodu.
- Narazie - powiedziałem i kiwnąłem głową w jego stronę, na co podniósł rękę.

~*~

Podjechałem pod budynek.Natalie siedziała na jednej z ławek, cała obładowana torbami. Wysiadłem z pojazdu i podszedłem do niej. Dziewczyna siedziała z kubkiem gorącej czekolady w ręku.
- Dzień Dobry. Pomóc w czymś Pani? - spytałem.
- Nie, dziękuje. Czekam na chłopaka - odparła, przewracając kartkę gazety.
- Może jednak, Księżniczko? - spytałem ponownie i uniosłem jedną z toreb.
- Och, cholera - powiedziała, łapiąc się za głowę - Nie poznałam twojego głosu.
- Zauważyłem. Zbierajmy się - ucałowałem ją w czoło i chwyciłem resztę zakupów.
Położyłem je na tylnym siedzeniu i wróciłem do przodu, aby otworzyć dziewczynie drzwi. Chwilę później odjechaliśmy.

~*~
Natalie przez ponad godzinę przymierzała ubrania i przeglądała się w lustrze. Komplementowałem ją, jak tylko się dało. W końcu dziewczyna poszła się wykapać, a ja rozebrałem się i wskoczyłem pod kołdrę czekając na nią.
- Jestem - powiedziała, gdy weszła do sypialni.
- Idziemy spać? - spytałem.
- Tylko się ubiorę - powiedziała.
- Nie, chodź tak - zaśmiałem się.
- Niech będzie - odparła i dołączyła do mnie.

Leżeliśmy kilka minut, wpatrując się w sufit.
- Robimy selfie? - spytała brunetka, śmiejąc się i sięgnęła po telefon.
- Dobra - zgodziłem się.
Po wielu próbach, które były koszmarem udało nam się zrobić to zdjęcie.
- To moja nowa tapeta - zachichotała dziewczyna.
- To ja też ją chcę - jęknąłem.
- Gotowe, wysyłam.
Ustawiłem zdjęcie na wyświetlaczu i przyciągnąłem dziewczynę do siebie.
- Kocham Cię - powiedziałem i musnąłem jej usta.
- Ja Ciebie też - odwzajemniła pocałunek.


_______________________________________________________________________________
Jest! Napisałam go w zeszycie i musiałam tu przepisać, więc trochę to trwało.
+ Kto chciałby być informowany o nowym rozdziale niech napiszę nazwę tt lub ask.fm :)
+ Obserwujcie!
+ Do zobaczenia w piątek.
                
Rekord komentarzy to 14! 
                
Czy uda Wam się go pobić? :)

sobota, 4 stycznia 2014

Rozdział XVII

Obudziłam się, gdy słońce wschodziło. Przetarłam oczy i spojrzałam na chłopaka, leżącego obok, który był wtulony w moje kruche ciało. Spał w najlepsze, gdy ja przez całą noc budziłam się myśląc o tym co powiedział Zayn. Liam mnie okłamywał, ale pomimo tego nie mu mogłam powiedzieć, że wiem o wszystkim. Przynajmniej miałam nadzieje, że to wszystko o czym powinnam wiedzieć. Ostrożnie ściągnęłam rękę chłopaka z mojej talii i ucałowałam go w czoło. Wygramoliłam się z  łóżka, a zimny powiew powietrza oziębił moje nagie ręce i nogi. Dreszcz przeszedł po moim kręgosłupie. Sięgnęłam po sweter szatyna, który leżał na oparciu skórzanego fotela i wciągnęłam go na siebie. Przeszłam przez pokój na palcach i zamknęłam za sobą dębowe drzwi.
Wyciągnęłam z lodówki mleko, a z szafki płatki kukurydziane po czym zmieszałam je razem i usiadłam na krześle przy niewielkim stoliku. Po skończonym posiłku ponownie przecisnęłam się przez sypialnie i przedostałam się do łazienki, aby odbyć poranną toaletę. Umyłam zęby i ubrałam się w czyste ciuchy, po czym związałam włosy w koka i podpięłam go wsuwkami. Wyszłam  z pomieszczenia, a z dużej, ciemnej komody wyciągnęłam kolorową kartkę papieru i długopis, po czym wpisałam na nią informacje dla Liam'a o moim wyjściu. Położyłam ją na stoliku obok łóżka, czule całując chłopaka w czoło, a chwilę później znalazłam się przed swoim blokiem. Ruszyłam na przystanek autobusowy. Rankiem autobus zawsze prowadziła  Brit. Czarnowłosa kobieta w średnim wieku. Uśmiechnęłam się w duchu na myśl o spotkaniu znajomej. Tak jak myślałam; gdy podjechał routemaster, zza szyby można było dostrzec rozpromienioną twarz kobiety. Przecisnęłam się przez tłum ludzi i z entuzjazmem zajęłam miejsce tuż za kierowcą.
- Witaj, kochana - jęknęła Brit.
- Cześć. Co u Ciebie? - spytałam, poklepując jej ramie.
- W porządku. Max zaliczył semestr i poszedł do pracy. Lepiej mów co u Ciebie? Nie widziałyśmy się od pogrzebu Twojej rodziny - zatrzymała się na chwilę, a ja skinęłam głową by dokończyła - Wydajesz się być szczęśliwa.
- Jestem. Gdyby rodzice żyli byłoby dużo lepiej, ale nie narzekam. Pogodziłam się z tym - jęknęłam cicho, a kobieta ruszyła busem - Poznałam chłopaka.
- Naprawdę? Opowiadaj - szeroko się uśmiechała, raz po raz spoglądając w lusterko aby mnie zobaczyć.
- Wysoki szatyn z czekoladowymi oczami. Wysportowany, inteligenty i romantyczny. Mieszkamy razem.
- Całkowite przeciwieństwo Harley'a - zaśmiała się.
- Z tym się zgodzę. Ale macie przystojnego syna - odpowiedziałam również się uśmiechając.
- Doprawdy? - zapytała - Dobra. To mów gdzie jedziesz?
- Na cmentarz - odparłam i spojrzałam za okno - Myślisz, że to może być prawdziwa miłość?
- Ty i On? Z Twojego opisu wynika, że to ideał, a taki może Ci się szybko znudzić, ale widząc  te  iskierki w oczach kiedy o nim mówisz, myślę, że darzysz go silnym uczuciem. A On na pewno to zauważa - odpowiedziała kobieta i szeroko się uśmiechnęła informując mnie, że pora wysiadać.
Wstałam z miejsca, a mój telefon zaczął dzwonić. Wyciągnęłam go i spojrzałam na wyświetlacz /Liam/.
- To on dzwoni. Do zobaczenia, Brit - zawołałam i wysiadłam z busa, na co kobieta wesoła pomachała w moją stronę.
Ustałam na chodniku i odebrałam.
- Halo.
- /Przeczytałem kartkę, księżniczko. Kiedy wracasz?/
- Nie wiem, królewiczu - zaśmiałam się - Tęsknisz?
- /Oczywiście, że tęsknie/- słyszałam jego śmiech - /Ja też wychodzę. Muszę coś załatwić/
- W porządku. Do zobaczenia.
-/Kocham Cię/ - usłyszałam, a chwilę potem rozłączyłam się.
Schowałam iPhone'a ponownie i ruszyłam w stronę cmentarza. Będąc na miejscu przechodziłam przez różne alejki, aż dotarłam do tej, w której był nagrobek Lou. Usiadłam na drewnianej ławce ustawionej na przeciwko, po czym przyglądałam się kwiatom, które kupiłam przed wejściem. Podniosłam się i ułożyłam je na pomniku.
- Zawsze mi je kupowałeś - uśmiechnęłam się i wróciłam na miejsce.
- Uwielbiałaś je, Booby - usłyszałam za sobą delikatny głos. Brakowało mi go, tak bardzo.
- Tak, to prawda. Kradłeś je z ogrodu swojej babci - zaśmiałam się i zauważyłam, że zjawa siada obok mnie.
- Kochała mnie, więc przymykała na to oko - uśmiechał się, tak jak kiedyś.
- Tęsknie za Tobą, Louis - jęknęłam i oparłam się o jego ramie. Nie możliwe. To wygląda jakby żył. Mogę go dotknąć, przytulić, poczuć jego zapach.
- Masz Liam'a. Ufaj mu, ale pilnuj się. On Cię kocha.
- Wiem, Lou. Wiem. Rozmawiałam z jego przyjacielem. Zayn powiedział mi trochę o Liam'ie. On ćpa. Co powinnam zrobić?
- Obserwuje Was i czuwam. Nie rób nic, dopóki sam się do tego nie przyzna. Pamiętaj, że Zayn jest dobrym chłopakiem i możesz na niego liczyć.
- Jeśli jest choć trochę taki jak Ty, to się z nim zaprzyjaźnię - uśmiechnęłam się szeroko, a Lou to odwzajemnił.
CHRONIŁ MNIE.


*oczami Liam'a*
Naty wyszła, a to był idealny moment, żeby spotkać się z Parker'em. Ubrałem się i wyszedłem na balkon. Zadzwoniłem do niego.
- Halo?
- Ochłonąłem. Musimy się spotkać, mamy parę rzeczy do wyjaśnienia.
- Och, to Ty. Niech Ci będzie. Ale tknij mnie tylko, a obiecuje, że wrócisz za kraty, a ta twoja zginie.
- Bądź na MaddyStreat na placu jutro o 13 - powiedziałem i rozłączyłem się.
Wiedziałem, że żeby z nim to załatwić muszę być spokojny. Starałem się. Przetarłem dłonią włosy, po czym zapaliłem papierosa.

*~*

Zatrzasnąłem drzwi od mieszkania Burnett  i wyszedłem. Pragnąłem pokręcić się po mieście i wtedy zadzwonił mój telefon. To Luke, który stwierdził, że mam się pojawić w domu. Tak też zrobiłem.
- Zbieramy się bracie. Dzisiaj walczysz z Maslow'em.
- Jasne - odparłem i wziąłem sportową torbę, którą przygotował mi brat.
Mój telefon ponownie zadzwonił, a ze słuchawki wydobył się głos przyjaciółki Naty. Chciała się spotkać. Nie miałem powodu ażeby odmówić, więc zgodziłem się.

Podjechaliśmy jego autem, pod opuszczoną fabrykę. Przed budynkiem już zebrało się kilkunastu ludzi, którzy będą to oglądać. Przecisnęliśmy się przez nich i dotarliśmy do wnętrza. Mój przeciwnik już tam był. Pozbyłem się ubrań zostając na samych bokserkach. Rozciągnąłem ciało, a już po chwili staliśmy na przeciwko z James'em.

Chłopak był silniejszy niż ostatnio, ale mimo tego, to ja utrzymałem wynik walki. Wygrałem.  Skończyłem z zakrwawioną twarzą i kilkoma siniakami, ale wygrałem.


*oczami Lexi*
Naty nie zdawała sobie sprawy z kim się zadaje. Nie mogłam na to pozwolić, więc postanowiłam porozmawiać z Harry'm. Poprosiłam go by przyszedł do mnie.
Siedzieliśmy w moim pokoju na łóżku, aż w końcu przełknęłam głośno ślinę.
- Naty spotyka się Payne'm - powiedziałam stanowczo.
- Z TYM Payne'm?
- Tak. Z nim. Trzeba jej przemówić do rozumu.
- I to zaraz. On jest niebezpieczny. Zbierajmy się - powiedział Styles i wstał, ubierając kurtkę.
- Siadaj - złapałam go za rękaw i pociągnęłam na łóżko - Rozmawiałam z nią. Jest przekonana, że nie mam racji. Trzeba to jakoś inaczej rozegrać.
- Co  masz na myśli?
- Musimy pogadać z Nim. Rose miała kiedyś jego numer. Możesz do niej napisać?
Harry bez namysłu wyciągnął swój telefon i wybrał numer starszej siostry. Tak jak myślałam, Rose znała Payne'a i posiadała jego numer, choć nie była pewna czy jest aktualny. Chłopak rozłączył się, a ja natychmiast zapytałam:
- I co? Masz?
- Tak. Rosie zaraz go wyślę - uśmiechnął się i musnął mój policzek, na znak, że może się nam udać.
Nie przemyślałam tego. Liam jest ode mnie silniejszy, a jeśli pójdę z Harry'm może dojść do bójki. Przeraziłam się, a do mojego chłopaka dotarła wiadomość.
- Dzwonimy?
- Ja dzwonię - odparłam i chwyciłam telefon bruneta.
-/Halo?/
- Liam Payne? - spytałam niepewnie.
- /Słucham?/
- Jestem przyjaciółką Natalie i muszę z Tobą porozmawiać.
- /Pamiętam Cię. Lexi. W porządku, zgadzam się. Kiedy i gdzie?/
Przelatywały mi przez głowę różne miejsca, w których mogliśmy się spotkać. Wybrałam kawiarnię, w której zawsze było mnóstwo ludzi.
- Bądź w kawiarni CAvvA jutro o 8 - powiedziałam i rozłączyłam się głośno oddychając.


*~*

*oczami Natalie*
Leżałam na kanapie oczekując na powrót Liam'a, a ciepły koc otulał moje ciało. Podniosłam się, gdy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. To co zobaczyłam przeraziło mnie. Pełno krwi na jego twarzy.
- Co się stało? - spytałam oszołomiona.
- Poszedłem do siebie przez ciemną uliczkę i zaatakowali mnie - jęknął.
Nie uwierzyłam. Payne poradziłby sobie. Okłamał mnie. Teraz byłam pewna, że znów wziął udział w bójce. Dlaczego on to przede mną ukrywa?
- Trzeba to zgłosić na policje - powiedziałam, udając że wierze - Siadaj. Zaraz Ci pomogę.
- Nie trzeba - za informował szatyn, gdy wróciłam do niego z apteczką.
- Jak chcesz - odparłam i przyłożyłam do jego rozciętej wargi wacik.
Wciągnął mnie na swoje kolana i wpatrywał w moją twarz.
- Nie patrz się tak, bo nie mogę się skoncentrować - zaśmiałam się.
- Podziwiam i zazdroszczę temu dupkowi kogoś tak pięknego - powiedział.
- Komu? - zapytałam odrywając się od zajęcia.
- Sobie - odparł.
Zachichotałam, po czym nałożyłam na jego rozciętą brew plaster kończąc swoje zadanie.
- Gotowe - rzekłam, podnosząc się.
- Zaczekaj - powiedział i ponownie usadził mnie na sobie - Uwielbiam, gdy się mną opiekujesz. Dziękuje Ci za to.
- Jesteś małą niezdarą. Muszę - zachichotałam, a chłopak zbliżył się do pocałunku.
- Nie, kochanie - jęknęłam, kładąc palec na jego ustach - Najpierw pójdzie się wykąpać.
- Chodź ze mną - zaproponował, zrzucając mnie na łóżko i pochylając się nade mną z szerokim uśmiechem.
- Może kiedyś, a teraz idź.
Chłopak posłuchał się mnie i wyszedł z pomieszczenia.  Chwilę potem z sąsiedniego pokoju usłyszałam dźwięku puszczanej wody. Podniosłam się, po czym wyłączyłam telewizor i udałam się do sypialni.
Wciągnęłam na nagie ciało za dużą koszulkę Liam'a i przykryłam się kołdrą, wpatrując się w gwiazdy za oknem. Nie minęło wiele czasu, a poczułam, że ciepłe ciało chłopaka przysuwa mnie bliżej i muska moje ucho.
- Mogę buziaka? - zapytał, lekko przygryzając płatek.
- Śpij - jęknęłam i odwróciłam się do niego, dopasowując się do jego ciała.
- Dobrze, księżniczko - czułam jak składał buziaka na mojej głowie, na co się uśmiechnęłam.

__________________________________________________
Rozdział pojawił się z opóźnieniem z powodu tragedii w mojej rodzinie. Przepraszam.
+ Kto chciałby być informowany o nowym rozdziale niech napiszę nazwę tt lub ask.fm :)
+ Obserwujcie!
+ W rozdziale pojawiło się kilka postaci, które nie będą miały wpływu na przebieg opowiadania.
+ Rozpisałam sobie miej-więcej co będzie się działo w poszczególnych rozdziałach i wyszło, że opowiadanie skończy się w 35 rozdziale, a ostatecznie zakończy się w epilogu.
Kolejny pojawi się w PONIEDZIAŁEK, gdy każda osoba, która przeczyta ten rozdział zostawi komentarz! :)