środa, 30 października 2013

Rozdział V

I'm trying to keep calm, gallows is my harbor
Remowing the chair  I swamp in the moment of eternal ecstasy

*oczami Liama*
-Puść mnie ! -jęknęła.
- Jak Cię puszczę to spadniesz - uśmiechnąłem się i bardziej ścisnąłem jej rękę w przyjacielskim uścisku, wiedząc co zamierza zrobić.
- Chce tego! - krzyknęła i usiłowała wyrwać dłoń.

-Samobójstwa chcą słabi ludzie, a Ty na taką nie wyglądasz - powiedziałem, a ona z łzami w oczach zaczęła powoli siadać wsłuchując się w to co mówię, a ja kontynuowałem - Jesteś młoda, a Twoje życie dopiero się zaczyna. Jest wiele sposobów na zwalczenie problemów, a ten jest jednym z najgorszych i najgłupszych. Wiesz, że ja skoczysz to problemy nie znikną, prawda ?

- Szczerze, to się nad tym nie zastanawiałam - rozpoczęła- Jestem w bardzo ciężkiej sytuacji, i raz czuje się dobrze, a czasami wręcz przeciwnie.
- Eh, rozumiem Cię. Też nie miałem łatwo, a patrz żyje - uśmiechnąłem się, a ona to odwzajemniła - I muszę przyznać, że miewam się świetnie - dokończyłem i poluzowałem uścisk, po czym całkowicie z niego zrezygnowałem.
- Może i masz rację...
- Mam - przerwałem.
- Jednak zrobienie tego pozwoliło by mi odetchnąć...
- Tego nie możesz wiedzieć, nie byłaś na tamtym świecie, prawda ?
- Tak. Ale wtedy nie czułabym bólu.
- Myślisz, że jakbyś to zrobiła to byś się uwolniła od problemów ? Powiedzmy, że się zgadzam. Ale kłopoty od jakich uciekłaś, przeszły by na kogoś innego.
- Boże, co ja myślałam. Jestem idiotką ! - ponownie jęknęła, zasłaniając twarz rękoma i zalewając się płaczem.
- Nie płacz, nie jesteś - uśmiechnąłem się i objąłem ją ramieniem, pozwalając aby się przysunęła - Może porozmawiamy ? Ale nie tutaj - dopowiedziałem.
- Dobrze. Dziękuje Ci - odpowiedziała i przytuliła się do mojego torsu; delikatnie zjechałem ręką na jej plecy ściskając je lekko. -  Twoje serce... musi być ogromne... - dopowiedziała odsuwając się ode mnie.
 - Dlaczego tak sądzisz ? - spytałem.
- Bije jak szalone i dosyć głośno je słychać - zaśmiała się, a z jej twarzy zniknęła ostatnia łza, z czego ogromnie się ucieszyłem.
- To przez to, że siedzimy na dachu, który w każdej chwili może runąć - skłamałem uśmiechając się życzliwie, i podałem jej rękę aby bezpiecznie mogła wejść do środka.
- Masz dołeczki - powiedziała, a w jej oczach rozbłysły iskierki - Wcześniej ich nie widziałam, są słodkie - dokończyła i chwytając moją dłoń powoli zsunęła się przez okno.
Cholera! Jestem pewny, że w tej właśnie chwili na moich polikach rozbłysł soczysty rumieniec. A to z powodu jednego komplementu. Słyszałem je i to nie raz, ale nie z ust tej dziewczyny. Nagle zapragnąłem się nią zająć.

- Dziękuje - opowiedziałem, modląc się aby kolor różu zszedł z mojej twarzy - Porozmawiamy w parku ?

- Dobrze.
Po kilku chwilach przeszliśmy przez próg domu, i udając się w stronę jednej z drewnianych ławek, nie zamieniliśmy żadnego słowa oprócz ciągłego uśmiechania, raz po raz rumieniąc się.
- Zawsze tak robisz ?-- spytała, kiedy zasiedliśmy na drewnie.
- Jak ?
- Ratujesz od popełnienia głupoty, zarażasz śmiechem, a później rumienisz się jak ocalona osoba prawi Ci komplement - zaskoczyłem się ostatnimi słowami.
Widziała! Widziała rumieniec.
- Ee.. jesteś pierwszą taką osobą - opowiedziałem speszony.
- Rozumiem - uśmiechnęła się pokazując przy tym swoje ząbki - Jestem Naty.
- Liam - odpowiedziałem ściskając dłoń, którą wyciągnęła w moim kierunku.
- Polubiłam trzymać się za rękę - powiedziała, a ja czułem, że twarz zmienia kolor - i lubię jak się rumienisz - dokończyła cały czas się uśmiechając, a ja opuściłem głowę, czekając aż moja skóra wróci do normy.
- Może porozmawiamy, dlaczego chciałaś.. no wiesz ? - spytałem, a uśmiech z jej twarzy znikł natychmiast.
- Nie. Na razie nie chce. - odpowiedziała, a jej telefon zaczął wibrować.

*oczami Natalie*
- Przepraszam - powiedziałam, czując wibracje iPhone'a i delikatnie go wyciągnęłam.
Zaczęłam czytać, a moje serce prawie stanęło, rozejrzałam się dookoła...

___________________________________________________________________________
Myślę, że rozdział się udał ;) O tej porze już powinnam spać, ale musiałam napisać ;D
KOMENTUJCIE, to naprawdę daje kopa w tyłek ;) Widzę coraz więcej wyświetleń, i miło by było gdyby ktoś chociaż napisał " . " , wtedy bym wiedziała, że czytacie ;)

                                                           

niedziela, 27 października 2013

Rozdział IV

Payne skręcił na swoją ulicę, i szybkim krokiem kierował się w stronę swojego bloku. Pod budynkiem stało kilku jego kumpli. Przywitał się z nimi.
- I co stary ? Zaliczyłeś ? - spytał jeden z nich.
- On by nie zaliczył ?
- Puknąłem ją, ale stara dupa - zaśmiał się Liam.
- Ostatnio tylko się za takie bierzesz - mruknął wyskoki brunet.
- Jak dobrze płaci, no to wiesz Zayn  - odparł, ciągle uśmiechnięty i dumny z tego co robi.
- Haha - wybuchł śmiechem drugi z chłopców-blondyn  - Idziemy zaćpać ? - kontynuował.
- Masz towar, Horan ? - spytał Payne.
- Coś się znajdzie - odparł.
- To jak? U Ciebie ? - spytał brunet.
- Spoko, o 16.
- Będę,  nara - odpowiedział Li i pożegnał się z chłopakami.
Udał się na schody, które prowadziły do jego mieszkania, na najwyższym piętrze bloku. Wyciągnął klucz z torby i przekręcił go w dziurce w drzwiach. Jego brata jeszcze nie było w domu. Jest 7 rano, więc pewnie Luke nadal świętuje zwycięstwo brata. Szatyn położył torbę w kąt przedpokoju, i wyciągnął z tylnej kieszeni paczkę papierosów. Wyjął jednego, i odpalił. Wyszedł na balkon, po czym wypuścił dym z ust. Po kilku chwilach zgasił go, przygniatając butem. Zamknął okno, i wszedł do łazienki, aby wziąć kąpiel. Rozebrał się, chowając nagie ciało za szklanymi drzwiami od prysznica.
Po skończonej higienie ubrał klik i wyszedł z mieszkania. Szedł wzdłuż dobrze mu znanych ulic, aż w końcu dotarł do parku.


~*~

Gdy Lexi wyszła do szkoły, Natalie została sama. Usiadła na kanapie i włączyła telewizor. Chwilę jeszcze oglądała, aż postanowiła przejść się na spacer i pomyśleć nad tym co się dzieje. Ściągnęła koszulkę w której spała, i przebrała się w to. Zamknęła mieszkanie, i zjechała windą na parter. Cały czas myśląc o śmierci rodziny, zanosiła się łzami. Weszła do parku, i usiadła na jednej z ławek. Mimo tego, że  rano już czuła się lepiej, teraz tak nie było. Po kilku chwilach zastanowienia, wstała i udała się przed opuszczony budynek.  Spojrzała w górę, a po chwili ruszyła przez próg domu. Weszła do środka i rozejrzała się, ze ścian odpadał tynk a meble rozpadały się. Cicho jęknęła i weszła po schodach. Podpierała ściany bojąc się, że schody się zapadną , ale pomimo tego nadal podążała ku górze. Kiedy wreszcie dotarła skierowała się w stronę wejścia na dach. Przeszła przez nie, i usiadła na krawędzi dachu, aby po chwili wstać.


~*~

*oczami Liam'a*

Gdy chciałem usiąść, zobaczyłem dziewczynę siedzącą na dachu. Nie zastanawiając się podbiegłem bliżej.
- Ej ! - krzyknąłem.
- Odejdź - odpowiedziała mi trzęsąc się ze strachu.
- Nic nie rób ! Idę do Ciebie ! - ponownie krzyknąłem i wbiegłem do budynku.
Po chwili przeciskałem się przez wąskie wyjście na zewnątrz.
- Mówiłam, żebyś sobie poszedł ! - jęknęła dziewczyna.
- Nie odejdę. - odparłem - Powiedz... Dlaczego chcesz TO zrobić ? - spytałem z żalem.
- Nie będę Ci o tym mówić ! - krzyknęła, a z dachu zleciała jedna z dachówek.
- Proszę - ściszyłem głos i złapałem ją za rękę.




_____________________________________________________
Rozdział IV ! Jak wam się podoba ? Komentujcie i oceniajcie ;) Xx

środa, 23 października 2013

Rozdział III


Tajemniczy MC ciągle krążył w głowach nastolatek. Po kilku minutach zastanawiania się przyjaciółki zasnęły w sypialni Naty.

*ranek*
Starsza z dziewczyn wstała dosyc wcześnie. Postanowiła trochę osłodzi poprzedni dzień naleśnikami z czekoladą. Ubrała klik , włosy spięła w koka i udała się do kuchni. Sięgnęła po mleko, a Naty weszła do pomieszczenia ubrana w swoją ulubioną koszulkę klik .
- Dzień dobry - westchnęła, poprawiając grzywkę, po czym usiadła na jedno z dwóch krzeseł przy stoliku.
- Cześc, jak się czujesz ? - spytała Lex, mieszając ciasto.
- Trochę lepiej - ziewnęła - Wiesz, śnił mi się MC.
- Serio ? - jasnowłosa przerwała robioną czynnośc i obróciła się, aby spojrzec na kumpele - Skąd wiesz, że to on ?
- Wiedziałam, że to on, a właściwie ona. To ruda dziewczyna, ale to tylko sen ... - ponownie ziewnęła i podniosła się - Co robisz ? - spytała , po czym spojrzała w miskę z ciastem na naleśniki.
- Wczorajszy dzień był straszny, chciałam trochę polepszyc atmosferę.
- Naleśniki nie przywrócą mi rodziny, ale dziękuje - Burnett odeszła od przyjaciółki i udała się na balkon, Lexi wyszła za nią.
- Co chcesz zrobic ? - spytała blondynka
- Znaleźc drania, który to zrobił - odpowiedziała i ze złości lekko przygryzła dolną wargę.
- Nie możesz. Tym zajmuje się policja. Myślę, że powinnaś załatwic papiery związane z ... ugh ...  z pogrzebem - ciągnęła dalej, co chwile spoglądając na przyjaciółkę, aby sprawdzic jej reakcje na wypowiadane słowa.
- Tym też się zajmę, to również ważne. Ale nie mogę całe życie się bac tego idioty. Kiedy Ty wczoraj zasnęłaś, długo myślałam nad tą sytuacją. Chciałabym się dowiedziec co to za skurwiel tak mnie urządził, ale jest mi ciężko, i pewnie jeszcze nie raz będę ich opłakiwac.
- Masz rację. Ale obiecaj mi, że przynajmniej na razie nie będziesz szukac MC.
- Obiecuje - na twarzy dziewczyny pojawił się lekki , tak dawno nie widziany, uśmiech.
- Chodźmy zjeśc. Naleśniki zaraz będą gotowe.


 Naty zamknęła drzwi balkonowe i usłyszała sygnał, mówiący o nowej wiadomości. Odczytała ją :

" Ciekawe, która pierwsza wypadnie z tego balkonu, haha ~MC"
- Kto to ? - spytała Andreas kładąc talerz z naleśnikami przed kumpelą.
- On - jęknęła brunetka, podając przyjaciółce telefon.
- Ty ch*ju .Ty zginiesz pierwszy.- powiedziała przez zęby starsza z dziewczyn.




___________________________________________________________________________Rozdział III ! Jak wam się podoba ? Miał byc dłuższy, ale miałam sprzeczkę z mamą, i prawdopodobnie będę miała karę, a chciałam coś napisac ;) tak więc jest ;) Oceniajcie Xx





wtorek, 15 października 2013

Rozdział II


Po opuszczeniu mieszkania kobiety, Liam usiadł na murku przed jedną z kamienic i wyciągnął z tylnej kieszeni swoich spodni beżową kopertę.
- 800, 900, 1000 - chłopak uśmiechnął się i pokiwał głową na znak zadowolenia z otrzymanej sumy.
Pieniądze ponownie schował do koperty, a ją do spodni. Chwycił swoją sportową torbę i podniósł się.

Podążał ciemną ulicą w stronę swojego mieszkania, mijając ludzi, którzy staczali się. Alkohol był głównym winowajcą ich życia na ulicy. Patrzeli na niego mając w oczach ból i rozpacz, usiłując wyłudzic od niego pieniądze. Duma chłopaka nie pozwalała mu na zrobienie czegoś dla innych. Kilka lat wcześniej był w posobnej sytuacji, lecz to nie on nadużywał alkoholu. Tą osobą była jego matka Ruth, która po rozstaniu z ojcem Liama "zabłądziła" , zostawiając chłopców zdanych tylko na siebie. Co wkrótce przyczyniło się do odebrania dzieci. Bracia od tamtego czasu nie utrzymują kontaktu z matką.


~*~

Natalie podniosła się na równe nogi i podbiegła do jednego z worków, w którym znajdowało się ciało.
- Megan... - westchnęła zanosząc się płaczem.
- Proszę się odsunąc. - powiedział jeden ze strażaków i razem z kolegą schował ciało do wozu.
- Naty. - blondynka przytuliła przyjaciółkę.
- Natalie Burnett ? - spytał poważnym głosek wysoki, szczupły brunet.
- Tak - odparła.
- Muszę Cię zabrac, abyś złożyła zeznania.
- Czy to konieczne ? - Lexi spojrzała na policjanta.
- Niestety tak. Zapraszam - mężczyzna wskazał radiowóz, który miał ich zabrac na komisariat.
- A czy ja mogę jechac ? - ponownie spytała jasnowłosa nastolatka.
- Jeżeli jest taka potrzeba.
Dziewczyny razem z komisarzem udały się na policję złożyc zeznania. Jako, że Lexi znała rodzinę Burnett także musiała opowiedziec o czym wie.


*2 godziny później*
Andreas* odwiozła Natalie do jej mieszkania, które znajdowało się w centrum.
- Lex, zostaniesz u mnie ?
- Jasne. Zadzwonię tylko do mamy i wszystko jej powiem, a ty weź prysznic, to Ci pomoże ochłonąc.
- Dobrze - odparła i udała się do pokoju po kilka rzeczy.
Sięgając po koszulkę poczuła wibrację w kieszeni spodni. Opuściła rękę i wyciągnęła iPhone'a. Po przeczytaniu wiadomości opadła na łóżko i przez dłuższą chwile wpatrywała się w wyświetlacz. Po zaledwie kilku sekundach z oczu ciekły jej słone łzy, a zanoszenie się płaczem natychmiast przywołało do pokoju Lexi.
- Naty ! - jęknęła - Co się stało ?
- Czytaj ! - podniosła głos, niemal rzucając w kumpele telefonem.
- " Teraz Ci też tak wesoło ? Nie ma rodzinki, ale to dopiero początek ~MC " - zszokowana dziewczyna obróciła głowę i wpatrywała się w okno - Naty ? Jestem dla Ciebie najważniejsza zaraz po rodzinie, prawda ?
- Tak ... - zamyśliła się, czekając na usłyszenie myśli przyjaciółki.
- Będę następna ...


______________________________________________________ *nazwisko Lexi


Nowy rozdział ;)
Myślę, że dośc szybko go napisałam ;D Podoba się ? = komentujcie
Obok jest ankieta, jak możesz to zaznacz odpowiedź, Dziękuje i Dobranoc ;) Xx

niedziela, 13 października 2013

Trailer (2)

To druga wersja zwiastunu pierwszego sezonu ;)
Wykonany dzięki stronie ZWIASTUNY NA BLOG ;)
Bardzo dziękuje ;) Xx

Rozdział I

When you're at the end of the road
And you lost all sense of control

And your thoughts have taken their toll
When your mind breaks the spirit of your soul
Your faith walks on broken glass
And the hangover doesn't pass
Nothing's ever built to last
You're in ruins...

Było późne popołudnie w Liverpoolu. Słońce coraz bardziej znikało za horyzontem. Natalie wracała do rodziny, wsłuchując się w piosenki Green Day. Skręciła i zmieniła drogę do domu. Nowa trasa prowadziła przez centralny park, aż do dzielnicy Devon*, w której mieszkała dziewczyna. Udając się na swoją ulicę zobaczyła służby zdrowia i straż. 

Stało się najgorsze ze wszystkich koszmarów. Jej dom stał w płomieniach. Czuła, że jej oczy zalewają się łzami. Rzuciła swoją torbę, na chodnik po którym szła, i pobiegła w stronę płonącego budynku. Przecisnęła się przez tłum gapiów, i przeszła pod policyjną taśmą. Nagle ktoś złapał ją za ramię.
-Przepraszam, ale musi pani odejśc - powiedział mężczyzna w policyjnym mundurze.
- Ja... To znaczy... To mój dom... To był mój dom - dziewczyna wydusiła z siebie co tylko mogła.
- Pewnie chce pani wiedziec, jak do tego doszło ? - spytał ponownie.

Roztrzęsiona nastolatka tylko lekko pokiwała głową.

- Prawdopodobnie przyczyną pożaru było podpalenie. Przepraszam, ale muszę spisac protokół. Mój kolega przyjdzie po panią, żeby zebrac zeznania. - odpowiedział, i odszedł w stronę radiowozu.

-To nie możliwe. Nie możliwe... - westchnęła, upadając kolanami na ziemię, i wpatrując się jak strażacy próbują ugasic ogień.
- Naty! Natalie! - do uszu klęczącej dziewczyny dobiegł dźwięk głosu jej przyjaciółki.
- Nie można tu wchodzic - powiedział stanowczą jeden z funkcjonariuszy, zatrzymując młodą dziewczynę przed taśmą.
- Muszę podejśc do przyjaciółki. Niech mnie pan zrozumie.
- Dobrze, ale proszę nie przeszkadzac w pracy.
- Dziękuje Panu - powiedziała, i prędko znalazła się u boku kumpeli - Już z Tobą jestem. Słyszysz? Jestem.
Natalie jeszcze bardziej zaniosła się płaczem, a Lexi ją przytuliła.
- Czy oni...? Nie żyją? - lekko podniosła podbródek, i spojrzała pytająco na blondynkę.
- Tak. Chyba tak, kochanie... - dziewczyna również zaczęła płakac, jako że uwielbiała państwo Burnett - Przykro mi skarbie.

Po kilku minutach dom został uwolniony od ognia, a z jego wnętrza strażacy wynieśli martwe i popalone ciała.


~*~


- Byłeś niesamowity ! - jęknęła dziewczyna, opadając na łóżko.
- Dzięki, Ty też - uśmiechnął się i wstał aby się ubrac.
- Oh, już idziesz ? - naga kobieta lekko podniosła głowę.
- Tak - odparł oschle.
- Na komodzie leży koperta dla Ciebie.
- Tyle na ile się umawialiśmy? - spytał zapinając pasek od spodni.
- Tak.

Brunet ubrał się, chwycił kopertę i bez słowa pozegnania, tak jak miał w zwyczaju robic, opuścił mieszkanie.

Tak robił to, za pieniądze. Tak, niektórzy nazywali go męską dziwką.


___________________________________________________________________________
*Devon - taka dzielnica nie występuje w Liverpoolu

Jak wam się podoba pierwszy rozdział ? ;)
Komentujcie, to naprawdę daje kopa w tyłek i wenę jednocześnie ;D

piątek, 11 października 2013

Zwiastun !

Pojawił się zwiastun ;)

Oto on : ZWIASTUN


Przepraszam, że nie jest dopracowany ale komputer mi się coś popsuł, a laptop jest w naprawie ;c

Ale próbowałam jak najlepiej ;)
Natalia Xx

czwartek, 10 października 2013

PROLOG

- To jak ? Idziesz z nami, Natalie ? - spytała długowłosa blondynka pokazując przy tym swoje białe zeby.
-Nie,  zostanę - odparła dziewczyna lekko rozkojarzona przez koncert Green Day, na który wybiera sie w sobotę.
- Dobra. Myślisz o tym co wydarzy się w weekend, prawda ? - jej kumpela, Lexi, podniosła podbródek i spojrzała na nią spod swoich długich i jasnych rzęs.
- Tak. Wiesz, że ze względu na  chorobę siostry nie mogłam wyjechać  bo bardziej niż  zobaczenia ich pragnęłam jej szczęścia. A teraz oni zagrają koncert tu. Zagrają w Liverpoolu.
- Gadałaś o tym cały czas, jak mogłabym nie wiedzieć? - uśmiechnęła się - Patrz, to Harry, muszę lecieć  Trzymaj się, kochanie.
- Narazie. - odrzekła, musnęła policzek przyjaciółki i przytuliły się.
Chwile później tylko westchnęła, najeżdżając palcem na przycisk PLAY w swoim iPhone'ie , a z jej słuchawek zaczęły wydobywać się pierwsze dźwięki " 21 Guns " .


*~*

Chłopak wymierzył ostateczny cios prosto w twarz przeciwnika, a ten upadł na chłodna posadzkę.
- Brawo Payne ! Znowu wygrałeś ! Oby tak dalej, stary. - powiedział i klepnął go po plecach w geście gratulacji, wyższy od niego o kilka centymetrów brunet, Luke, jego brat.
- Dzięki, braciszku - odpowiedział dumny ze swojego zwycięstwa Liam.
- To co? Świętujemy ? - zapytał z pewnym siebie uśmiechem starszy z braci.
- Sorry, ale muszę ochłonąć i zregenerować siły.
- Tak, wiem. Świeże powietrze i te sprawy. Myślę, że z Tobą coraz gorzej.
- A jak Ci powiem, ze idę kogoś zaliczyć ? - uśmiechnął się perfidnie.
- Jestem z Ciebie, dumny braciszku ! - posmyrał jego głowę swoja ręką - Spadamy chłopaki. Nara, bracie.
Chłopcy uścisnęli swoje dłonie i odeszli, zostawiając Payne'a. Po krótkim czasie także On zabrał swoje rzeczy i opuścił miejsce bójki.


_______________________________________________________________________________
 Jak wam się podoba ? :)
Zostawiajcie po sobie ślad ;D

wtorek, 8 października 2013

Siemaneczko ;)

Nazywam się Natalia. Mam 14 lat i jestem Directioner. Resztę informacji poznacie z biegiem czasu, jeżeli będziecie tylko chcieli ;) 

Opowiadanie będzie dotyczyło zmyślonej historii o Natalie i Liamie ;)  w formie romantycznego dramatu. Nie wiem czy w ogóle to tak można nazwac, ale zostańmy przy tym ;) 

Niedługo pojawi się zwiastun i prolog ;D 
   Pa Xx