sobota, 4 stycznia 2014

Rozdział XVII

Obudziłam się, gdy słońce wschodziło. Przetarłam oczy i spojrzałam na chłopaka, leżącego obok, który był wtulony w moje kruche ciało. Spał w najlepsze, gdy ja przez całą noc budziłam się myśląc o tym co powiedział Zayn. Liam mnie okłamywał, ale pomimo tego nie mu mogłam powiedzieć, że wiem o wszystkim. Przynajmniej miałam nadzieje, że to wszystko o czym powinnam wiedzieć. Ostrożnie ściągnęłam rękę chłopaka z mojej talii i ucałowałam go w czoło. Wygramoliłam się z  łóżka, a zimny powiew powietrza oziębił moje nagie ręce i nogi. Dreszcz przeszedł po moim kręgosłupie. Sięgnęłam po sweter szatyna, który leżał na oparciu skórzanego fotela i wciągnęłam go na siebie. Przeszłam przez pokój na palcach i zamknęłam za sobą dębowe drzwi.
Wyciągnęłam z lodówki mleko, a z szafki płatki kukurydziane po czym zmieszałam je razem i usiadłam na krześle przy niewielkim stoliku. Po skończonym posiłku ponownie przecisnęłam się przez sypialnie i przedostałam się do łazienki, aby odbyć poranną toaletę. Umyłam zęby i ubrałam się w czyste ciuchy, po czym związałam włosy w koka i podpięłam go wsuwkami. Wyszłam  z pomieszczenia, a z dużej, ciemnej komody wyciągnęłam kolorową kartkę papieru i długopis, po czym wpisałam na nią informacje dla Liam'a o moim wyjściu. Położyłam ją na stoliku obok łóżka, czule całując chłopaka w czoło, a chwilę później znalazłam się przed swoim blokiem. Ruszyłam na przystanek autobusowy. Rankiem autobus zawsze prowadziła  Brit. Czarnowłosa kobieta w średnim wieku. Uśmiechnęłam się w duchu na myśl o spotkaniu znajomej. Tak jak myślałam; gdy podjechał routemaster, zza szyby można było dostrzec rozpromienioną twarz kobiety. Przecisnęłam się przez tłum ludzi i z entuzjazmem zajęłam miejsce tuż za kierowcą.
- Witaj, kochana - jęknęła Brit.
- Cześć. Co u Ciebie? - spytałam, poklepując jej ramie.
- W porządku. Max zaliczył semestr i poszedł do pracy. Lepiej mów co u Ciebie? Nie widziałyśmy się od pogrzebu Twojej rodziny - zatrzymała się na chwilę, a ja skinęłam głową by dokończyła - Wydajesz się być szczęśliwa.
- Jestem. Gdyby rodzice żyli byłoby dużo lepiej, ale nie narzekam. Pogodziłam się z tym - jęknęłam cicho, a kobieta ruszyła busem - Poznałam chłopaka.
- Naprawdę? Opowiadaj - szeroko się uśmiechała, raz po raz spoglądając w lusterko aby mnie zobaczyć.
- Wysoki szatyn z czekoladowymi oczami. Wysportowany, inteligenty i romantyczny. Mieszkamy razem.
- Całkowite przeciwieństwo Harley'a - zaśmiała się.
- Z tym się zgodzę. Ale macie przystojnego syna - odpowiedziałam również się uśmiechając.
- Doprawdy? - zapytała - Dobra. To mów gdzie jedziesz?
- Na cmentarz - odparłam i spojrzałam za okno - Myślisz, że to może być prawdziwa miłość?
- Ty i On? Z Twojego opisu wynika, że to ideał, a taki może Ci się szybko znudzić, ale widząc  te  iskierki w oczach kiedy o nim mówisz, myślę, że darzysz go silnym uczuciem. A On na pewno to zauważa - odpowiedziała kobieta i szeroko się uśmiechnęła informując mnie, że pora wysiadać.
Wstałam z miejsca, a mój telefon zaczął dzwonić. Wyciągnęłam go i spojrzałam na wyświetlacz /Liam/.
- To on dzwoni. Do zobaczenia, Brit - zawołałam i wysiadłam z busa, na co kobieta wesoła pomachała w moją stronę.
Ustałam na chodniku i odebrałam.
- Halo.
- /Przeczytałem kartkę, księżniczko. Kiedy wracasz?/
- Nie wiem, królewiczu - zaśmiałam się - Tęsknisz?
- /Oczywiście, że tęsknie/- słyszałam jego śmiech - /Ja też wychodzę. Muszę coś załatwić/
- W porządku. Do zobaczenia.
-/Kocham Cię/ - usłyszałam, a chwilę potem rozłączyłam się.
Schowałam iPhone'a ponownie i ruszyłam w stronę cmentarza. Będąc na miejscu przechodziłam przez różne alejki, aż dotarłam do tej, w której był nagrobek Lou. Usiadłam na drewnianej ławce ustawionej na przeciwko, po czym przyglądałam się kwiatom, które kupiłam przed wejściem. Podniosłam się i ułożyłam je na pomniku.
- Zawsze mi je kupowałeś - uśmiechnęłam się i wróciłam na miejsce.
- Uwielbiałaś je, Booby - usłyszałam za sobą delikatny głos. Brakowało mi go, tak bardzo.
- Tak, to prawda. Kradłeś je z ogrodu swojej babci - zaśmiałam się i zauważyłam, że zjawa siada obok mnie.
- Kochała mnie, więc przymykała na to oko - uśmiechał się, tak jak kiedyś.
- Tęsknie za Tobą, Louis - jęknęłam i oparłam się o jego ramie. Nie możliwe. To wygląda jakby żył. Mogę go dotknąć, przytulić, poczuć jego zapach.
- Masz Liam'a. Ufaj mu, ale pilnuj się. On Cię kocha.
- Wiem, Lou. Wiem. Rozmawiałam z jego przyjacielem. Zayn powiedział mi trochę o Liam'ie. On ćpa. Co powinnam zrobić?
- Obserwuje Was i czuwam. Nie rób nic, dopóki sam się do tego nie przyzna. Pamiętaj, że Zayn jest dobrym chłopakiem i możesz na niego liczyć.
- Jeśli jest choć trochę taki jak Ty, to się z nim zaprzyjaźnię - uśmiechnęłam się szeroko, a Lou to odwzajemnił.
CHRONIŁ MNIE.


*oczami Liam'a*
Naty wyszła, a to był idealny moment, żeby spotkać się z Parker'em. Ubrałem się i wyszedłem na balkon. Zadzwoniłem do niego.
- Halo?
- Ochłonąłem. Musimy się spotkać, mamy parę rzeczy do wyjaśnienia.
- Och, to Ty. Niech Ci będzie. Ale tknij mnie tylko, a obiecuje, że wrócisz za kraty, a ta twoja zginie.
- Bądź na MaddyStreat na placu jutro o 13 - powiedziałem i rozłączyłem się.
Wiedziałem, że żeby z nim to załatwić muszę być spokojny. Starałem się. Przetarłem dłonią włosy, po czym zapaliłem papierosa.

*~*

Zatrzasnąłem drzwi od mieszkania Burnett  i wyszedłem. Pragnąłem pokręcić się po mieście i wtedy zadzwonił mój telefon. To Luke, który stwierdził, że mam się pojawić w domu. Tak też zrobiłem.
- Zbieramy się bracie. Dzisiaj walczysz z Maslow'em.
- Jasne - odparłem i wziąłem sportową torbę, którą przygotował mi brat.
Mój telefon ponownie zadzwonił, a ze słuchawki wydobył się głos przyjaciółki Naty. Chciała się spotkać. Nie miałem powodu ażeby odmówić, więc zgodziłem się.

Podjechaliśmy jego autem, pod opuszczoną fabrykę. Przed budynkiem już zebrało się kilkunastu ludzi, którzy będą to oglądać. Przecisnęliśmy się przez nich i dotarliśmy do wnętrza. Mój przeciwnik już tam był. Pozbyłem się ubrań zostając na samych bokserkach. Rozciągnąłem ciało, a już po chwili staliśmy na przeciwko z James'em.

Chłopak był silniejszy niż ostatnio, ale mimo tego, to ja utrzymałem wynik walki. Wygrałem.  Skończyłem z zakrwawioną twarzą i kilkoma siniakami, ale wygrałem.


*oczami Lexi*
Naty nie zdawała sobie sprawy z kim się zadaje. Nie mogłam na to pozwolić, więc postanowiłam porozmawiać z Harry'm. Poprosiłam go by przyszedł do mnie.
Siedzieliśmy w moim pokoju na łóżku, aż w końcu przełknęłam głośno ślinę.
- Naty spotyka się Payne'm - powiedziałam stanowczo.
- Z TYM Payne'm?
- Tak. Z nim. Trzeba jej przemówić do rozumu.
- I to zaraz. On jest niebezpieczny. Zbierajmy się - powiedział Styles i wstał, ubierając kurtkę.
- Siadaj - złapałam go za rękaw i pociągnęłam na łóżko - Rozmawiałam z nią. Jest przekonana, że nie mam racji. Trzeba to jakoś inaczej rozegrać.
- Co  masz na myśli?
- Musimy pogadać z Nim. Rose miała kiedyś jego numer. Możesz do niej napisać?
Harry bez namysłu wyciągnął swój telefon i wybrał numer starszej siostry. Tak jak myślałam, Rose znała Payne'a i posiadała jego numer, choć nie była pewna czy jest aktualny. Chłopak rozłączył się, a ja natychmiast zapytałam:
- I co? Masz?
- Tak. Rosie zaraz go wyślę - uśmiechnął się i musnął mój policzek, na znak, że może się nam udać.
Nie przemyślałam tego. Liam jest ode mnie silniejszy, a jeśli pójdę z Harry'm może dojść do bójki. Przeraziłam się, a do mojego chłopaka dotarła wiadomość.
- Dzwonimy?
- Ja dzwonię - odparłam i chwyciłam telefon bruneta.
-/Halo?/
- Liam Payne? - spytałam niepewnie.
- /Słucham?/
- Jestem przyjaciółką Natalie i muszę z Tobą porozmawiać.
- /Pamiętam Cię. Lexi. W porządku, zgadzam się. Kiedy i gdzie?/
Przelatywały mi przez głowę różne miejsca, w których mogliśmy się spotkać. Wybrałam kawiarnię, w której zawsze było mnóstwo ludzi.
- Bądź w kawiarni CAvvA jutro o 8 - powiedziałam i rozłączyłam się głośno oddychając.


*~*

*oczami Natalie*
Leżałam na kanapie oczekując na powrót Liam'a, a ciepły koc otulał moje ciało. Podniosłam się, gdy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. To co zobaczyłam przeraziło mnie. Pełno krwi na jego twarzy.
- Co się stało? - spytałam oszołomiona.
- Poszedłem do siebie przez ciemną uliczkę i zaatakowali mnie - jęknął.
Nie uwierzyłam. Payne poradziłby sobie. Okłamał mnie. Teraz byłam pewna, że znów wziął udział w bójce. Dlaczego on to przede mną ukrywa?
- Trzeba to zgłosić na policje - powiedziałam, udając że wierze - Siadaj. Zaraz Ci pomogę.
- Nie trzeba - za informował szatyn, gdy wróciłam do niego z apteczką.
- Jak chcesz - odparłam i przyłożyłam do jego rozciętej wargi wacik.
Wciągnął mnie na swoje kolana i wpatrywał w moją twarz.
- Nie patrz się tak, bo nie mogę się skoncentrować - zaśmiałam się.
- Podziwiam i zazdroszczę temu dupkowi kogoś tak pięknego - powiedział.
- Komu? - zapytałam odrywając się od zajęcia.
- Sobie - odparł.
Zachichotałam, po czym nałożyłam na jego rozciętą brew plaster kończąc swoje zadanie.
- Gotowe - rzekłam, podnosząc się.
- Zaczekaj - powiedział i ponownie usadził mnie na sobie - Uwielbiam, gdy się mną opiekujesz. Dziękuje Ci za to.
- Jesteś małą niezdarą. Muszę - zachichotałam, a chłopak zbliżył się do pocałunku.
- Nie, kochanie - jęknęłam, kładąc palec na jego ustach - Najpierw pójdzie się wykąpać.
- Chodź ze mną - zaproponował, zrzucając mnie na łóżko i pochylając się nade mną z szerokim uśmiechem.
- Może kiedyś, a teraz idź.
Chłopak posłuchał się mnie i wyszedł z pomieszczenia.  Chwilę potem z sąsiedniego pokoju usłyszałam dźwięku puszczanej wody. Podniosłam się, po czym wyłączyłam telewizor i udałam się do sypialni.
Wciągnęłam na nagie ciało za dużą koszulkę Liam'a i przykryłam się kołdrą, wpatrując się w gwiazdy za oknem. Nie minęło wiele czasu, a poczułam, że ciepłe ciało chłopaka przysuwa mnie bliżej i muska moje ucho.
- Mogę buziaka? - zapytał, lekko przygryzając płatek.
- Śpij - jęknęłam i odwróciłam się do niego, dopasowując się do jego ciała.
- Dobrze, księżniczko - czułam jak składał buziaka na mojej głowie, na co się uśmiechnęłam.

__________________________________________________
Rozdział pojawił się z opóźnieniem z powodu tragedii w mojej rodzinie. Przepraszam.
+ Kto chciałby być informowany o nowym rozdziale niech napiszę nazwę tt lub ask.fm :)
+ Obserwujcie!
+ W rozdziale pojawiło się kilka postaci, które nie będą miały wpływu na przebieg opowiadania.
+ Rozpisałam sobie miej-więcej co będzie się działo w poszczególnych rozdziałach i wyszło, że opowiadanie skończy się w 35 rozdziale, a ostatecznie zakończy się w epilogu.
Kolejny pojawi się w PONIEDZIAŁEK, gdy każda osoba, która przeczyta ten rozdział zostawi komentarz! :)

10 komentarzy:

  1. O mamciu! Rozdział fajny! Ciekawe kiedy Liam powie Naty całą prawdę! Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudny rozdział! Uwielbiam postać Liama, tak samo jak Nat *.* Jestem bardzo ciekawa co się dalej stanie i czy Natalie powie Liam'owi, że wie, że on ją oszukuje. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział ! Czekam na wątek z Harrym/Lukiem/Lexi.

    OdpowiedzUsuń
  5. piękny jak zawsze. czekam na następny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam to czytać, nie chce żeby kiedykolwiek skończyło sie to opowiadanie.. Świetne jest :3 Czekam na dalsze rozdziały ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Według moich wyliczeń opowiadanie skończę na przełomie maja/czerwca, więc jeszcze trochę to potrwa ;) x

      Usuń
    2. To dobrze ;)

      Usuń
  7. zajebiste opowiadanko :-*

    OdpowiedzUsuń